Wywiad z Ks. Janem Jagiełką
Wywiad z ks. Janem Jagiełką, który w naszej parafii głosił naukę rekolekcyjną.
Ksiądz Jan pełni funkcję dyrektora Domu dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie.
Księże Janie, na początek proszę powiedzieć kilka słów o sobie.
ks. Jan Jagiełka: Jestem kapłanem od 1985 roku. Byłem wikariuszem w parafii św. Wojciecha w Kielcach, później studiowałem duchowość i duszpasterstwo chorych, osób niepełnosprawnych i służby zdrowia w Rzymie. Po powrocie ze studiów byłem przez 4 lata wicerektorem w Wyższym Seminarium Duchowym w Kielcach i przez 7 lat ojcem duchownym oraz wykładowcą teologii duchowości i medycyny pastoralnej. Obecnie od 2015 roku jestem dyrektorem Domu dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie.
Jak wygląda praca kapłańska wśród chorych?
ks. Jan Jagiełka: Jest to praca piękna. Dla mnie osobiście łatwa. Chorzy i osoby z niepełnosprawnością bardzo potrzebują kontaktu z drugim człowiekiem. Tematy niejednokrotnie są trudne, ponieważ jest to kwestia cierpienia, choroby, bólu, czasem uskarżania się. I należy wyjść naprzeciw ze słowem dobrym i uspokajającym. Oczywiście wszystko przedstawiam w kontekście wiary i bliskości Pana Boga. Odczuwam w sobie powołanie do bycia z osobami chorymi i niepełnosprawnymi. Pan Bóg dał mi taki dar, że lubię z nimi przebywać.
Dlaczego wybrał Ksiądz posługę wśród chorych?
ks. Jan Jagiełka: To jest dar od Pana Boga. Dzisiaj to widzę, że kiedy szedłem do Seminarium, rozumiałem kapłaństwo jako opiekę nad osobami chorymi, a więc potrzebę pomagania, coś w stylu powołania św. Brata Alberta Chmielowskiego. Na I roku studiów w WSD poszedłem do ojca duchowego z przeczuciem, że mam powołanie do Zakonu Albertynów. Ale za jego sprawą zrozumiałem, że diecezja również potrzebuje osób wrażliwych na potrzeby osób chorych i niepełnosprawnych. W czasie moich studiów w Seminarium poznałem, że istotą kapłaństwa jest sprawowanie Mszy Św. Powiedziałbym, że kiedy szedłem do Seminarium nie rozumiałem w pełni istoty kapłaństwa, w kontekście celebrowanie sakramentów i przepowiadanie Słowa Bożego. Bardziej w sobie odkrywałem rys posługi człowiekowi potrzebującemu. A teraz szczęśliwie się składa, że mogę te najważniejsze czynności kapłańskie sprawować i być blisko osób potrzebujących.
Proszę przybliżyć nam historię powstania Domu dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie i jego funkcjonowanie.
Ks. Jan Jagiełka: Dom dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie funkcjonuje od 1993 roku. Wcześniej były prowadzone wczasorekolekcje dla osób niepełnosprawnych. Dał im początek kandydat na ołtarze, Sługa Boży ks. Wojciech Piwowarczyk, który wiele razy chodził do mieszkań osób chorych, niepełnosprawnych, spowiadał ich i odprawiał Msze Św. Jako kleryk z kolegami chodziliśmy razem z nim angażując się w przygotowywanie czytań i pieśni. Pierwsze rekolekcje w latach 1980 – 1985 odbyły się w Szewnej niedaleko Ostrowca Świętokrzyskiego. Kiedy spaliła się tam plebania zmuszeni byliśmy szukać innego miejsca. I tak znaleźliśmy się w Kazanowie. W klasztorze pobernardyńskim były bardzo trudne warunki. Później w okresie 1987 – 1990 wczasorekolekcje odbywały się w Zielenicach koło Słomnik, w 1991 roku w Tumlinie pod Kielcami, a w 1992 roku w Morawicy. Od 1993 roku wczasorekolekcje zaczęły się w Piekoszowie. Otóż doświadczenie tych różnych miejsc było takie, że musieliśmy przewozić łóżka, materace, garnki…, generalnie wszystko to, co było potrzebne. Marzyliśmy o tym, aby mieć swój dom. Najpierw szukaliśmy pomieszczeń, które można byłoby zaadoptować, jednak ze względu na bariery architektoniczne: wysokie progi, wąskie wejścia, małe pomieszczenia – żadne nie nadawały się. Ks. Proboszcz w Piekoszowie zaproponował plac, na którym można było wybudować dom. Dzięki staraniom wielu osób, a szczególnie Pani Izabeli Borowskiej, która przekazała na ten cel dorobek swojego życia oraz spadek po swoim bracie Edmundzie, Kawalerze Maltańskim, taki dom powstał. W latach 1989 – 1993 trwała jego budowa. Tak jak wspomniałem w 1993 roku odbyły się tam pierwsze wczasorekolekcje. Później zauważyliśmy, że niepełnosprawni oczekują rehabilitacji, a dom wymaga zabezpieczenia finansowego. I tak sukcesywnie został otworzony najpierw Dom Pomocy Społecznej, a później Zakład Opiekuńczo – Leczniczy. Kiedy przyszedłem w 2005 roku dokonaliśmy rozbudowy domu. Powstała nowa część tzw. Centrum Usług Rehabilitacyjnych, a następnie wprowadziliśmy Szpitalny Oddział Rehabilitacji Ogólnoustrojowy. Później nastąpiła kolejna rozbudowa: dodaliśmy 56 nowych miejsc, tzn. lokali aktywizujących. Obecnie we wakacje są cztery dwutygodniowe turnusy rehabilitacyjne, które tradycyjnie nazywamy wczasorekolekcjami. Posiadamy ok. 140 miejsc. Na dom składa się: Szpitalny Oddział Rehabilitacji, Dom Pomocy Społecznej, Zakład Opiekuńczo – Leczniczy, Lokale Aktywizujące. Jest on przeznaczony zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn. W chwili obecnej przebywają chorzy ze stwardnieniem rozsianym, dziecięcym porażeniem mózgowym, chorzy po udarach, po wylewach, po wypadkach komunikacyjnych, po urazach kręgosłupa czy także osoby starsze, osoby niewidome, niedowidzące.
Jak prowadzi się Księdzu rekolekcje w naszej parafii? Czy był Ksiądz kiedykolwiek w Koniecpolu?
ks. Jan Jagiełka: Tak, w Koniecpolu już byłem. Zostałem zaproszony przez ks. Proboszcza Mieczysława Robaka z kazaniami na odpust Trójcy Świętej. O wiele wcześniej miałem kazania na odpust św. Michała Archanioła w parafii na Chrząstowie.
Natomiast osobiście prowadzę dużo rekolekcji. W którymś momencie zacząłem zapisywać dokładne daty i parafie, gdzie byłem. Więc jeżeli się nie mylę, to mam wrażenie, że obecne są to moje 235 rekolekcje. Mam tu na myśli rekolekcje parafialne, oazowe, dla kleryków, zakonne itd.
Jak od strony praktycznej przygotowuje się Ksiądz do rekolekcji?
Ks. Jan Jagiełka: Na pewno modlę się, ale też zastanawiam się jakie tematy są bieżące, ważne i potrzebne. Oczywiście staram się nawiązywać do Słowa Bożego, używać przykładów z życia i mówić pozytywnie. Nie omijam tematów trudnych, a nawet powiem szczerze dotykam ich wprost.
Czego Księdzu życzyć w dalszej posłudze kapłańskiej?
ks. Jan Jagiełka: Myślę, że tego, czego ja też życzę innym. Wiele razy słyszę: „życzę zdrowia, bo zdrowie najważniejsze”. Ja tego nie kwestionuję. Zdrowie jest bardzo ważne, jednak moim zdaniem ważniejsze jest zjednoczenie z Bogiem. Pan Jezus. kiedy uzdrawiał człowieka sparaliżowanego, najpierw odpuścił mu grzechy, dlatego życzę najpierw świętości i wspólnoty życia z Panem Bogiem. Owszem, dalej zdrowia w sferze cielesnej, psychicznej, emocjonalnej, pokoju serca, dobrej współpracy z łaską Bożą. Dlaczego tak myślę? Bo boję się jednej sytuacji. Ktoś może mieć tzw. zdrowie jak rydz, lecz jeśli nie żyje w zgodzie z Panem Bogiem, to po co mu zdrowie? Nie daj Boże, by złe wykorzystanie czerstwego zdrowia naraziło na wieczne potępienie. Ojciec Święty Benedykt XVI stwierdził następująco: „Drogi człowieka, które nie kończą się w Bogu, są bezdrożami”. Dlatego zdrowie, z całym szacunkiem dla wszystkich, nie jest najważniejsze. Tylu chorych, cierpiących i niepełnosprawnych osiąga zbawienie, a z kolei tylu zdrowych, nie zabiegając o niebo, zaprzepaszcza dla siebie szczęście wieczne. W tej perspektywie co jest najważniejsze? Najważniejsza jest łaska uświęcająca, bycie w przyjaźni z Panem Bogiem, świętość. I tego życzę sobie i innym.
Bardzo dziękujemy Księdzu za rozmowę
i podzielenie się z nami swoim doświadczeniem kapłańskim.
Niech Święta Trójca błogosławi Księdzu i Jego pracy.