XXXVII Kielecka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę – Grupa Duchowa – dzień 4
Po kolejnym dniu naszej wspólnej drogi przychodzimy dzisiejszego wieczoru do Ciebie Panie Jezu. Chcemy trwać, być przy Tobie i bliźnich, być z Tobą i bliźnimi. To Góra Kalwarii, gdzie chcemy stać przy Twoim Krzyżu, tak jak kiedyś stała tam Maryja i Umiłowany Uczeń. Chcemy wpatrywać się w ogrom twojej miłości, która objawiła się w cierpieniu. Z Twoim, Panie cierpieniem chcemy złączyć nasze cierpienia i wyrzeczenia, chcemy polecić Ci chorych, osamotnionych i zrozpaczonych, miej ich w Swojej opiece.
Tajemnica cierpienia niejednokrotnie budzi w nas wątpliwości, ponieważ dotyczy ono każdego człowieka. Ale wiemy, że moc do przyjęcia i przeżywania cierpienia pochodzi od Ciebie, Panie. Niech przewodnikiem w dzisiejszej naszej modlitwie będzie człowiek młody, którego i cierpienie nie ominęło. Św. Stanisław Kostka, którego wspomnienie w tym roku szczególnie przeżywamy. Przeżył zaledwie osiemnaście lat. Tyle wystarczyło, by Kościół zaliczył go w poczet świętych. Urodził się w grudniu 1550 r. w Rostkowie. Jego rodzice – Jan i Małgorzata – byli bardzo religijni. Miał czworo rodzeństwa. Początkową naukę wraz z baratem Pawłem, otrzymywał w domu rodziców i u miejscowego kapelana. Gdy Stanisław skończył czternaście lat, ojciec postanowił obu synów wysłać do jezuickiego kolegium w Wiedniu, który w tamtym czasie był stolicą cesarstwa, aby tam dalej się kształcili. Zamieszkał w internacie prowadzonym przez Ojców Jezuitów. Były to czasy reformacji. Cesarz Maksymilian II skłaniał się do protestantyzmu. Po ośmiu miesiącach pobytu w Kolegium, gdy Ojcom Jezuitom zabrano internat, Stanisław musiał się przenieść do domu luteranina. Do Wiednia Stanisław przyjechał z głęboko wpojonym ideałem wiary, która wówczas była bardziej uczuciowa niż głęboka. Szybko jednak nastąpiło u niego rozbudzenie życia wewnętrznego i kontemplacji. Wtedy też okazało się jak wiele różni go od starszego brata. Paweł pobyt w Wiedniu traktował jako okazję do „wyszumienia się”, często gościł w wyższych sferach, jak przystało na syna kasztelana. Stanisław myślał nieco inaczej. Codziennie coraz bardziej uświadamiał sobie swoje powołanie. Zamiarem ojca było, aby synowie otrzymali wiedzę, która umożliwi im w kraju zajęcie stanowiska należnemu ich urodzeniu. Tymczasem pobożność Stanisława coraz bardziej się rozwijała. Z obawy przed prześladowaniem ze strony brata starał się ukryć swoje długie modły, posty, kontemplacje. Wyczerpany nauką, obroną swoich ideałów, intensywnym życiem religijnym Stanisław ciężko zachorował w grudniu 1565r. i był bliski śmierci. Jednakże cudownie został uzdrowiony, jak sam potem opowiadał miał wizję św. Barbary, która przyniosła mu wiatyk, potem zaś Matki Bożej podającej mu do rąk Dzieciątko. Po wyzdrowieniu ślubował wstąpienie do Jezuitów i napisał do ojca prośbę o zgodę. Otrzymał kategoryczną, gniewną odpowiedź. Jednakże nie chcą złamać złożonych ślubów, podjął decyzję o złamaniu ojcowskiego zakazu. Wywołało to jeszcze większe prześladowanie ze strony brata. Prośby i błagania o przyjęcie do zakonu zdały się na nic, bowiem zakon nie chciał przyjąć kogoś wobec sprzeciwu rodziców. Stanisławowi udało się jednak uzyskać protekcję u kaznodziei cesarzowej i otrzymał od niego list polecający do św. Piotra Kanizjusza. W 1567r. Stanisław ucieka z konwiktu w Wiedniu w przebraniu. Jego barat urządził za nim pościg i nawet go dogonił, ale nie poznał go. Po 37 dniach wędrówki dotarł do celu. Doceniono determinację i niezwykłość powołania chłopca, ale nie można było wyrazić zgody, nie sprzeniewierzając się regule. Generał zakonu w drodze wyjątku zgodził się przyjąć chłopca do zakonu, i Stanisław w towarzystwie dwóch innych jezuitów wyrusza piechotą do Rzymu. Borgiasz później wydaje o nim taką opinię: „jest on wielkim przykładem stałości i pobożności, wszystkim drogi, nikomu nie przykry. Chłopiec wiekiem, roztropnością mężczyzna. Mały ciałem, ale wielki duchem”. Jesienią 1567r. po bardzo krótkim okresie postulatu Stanisław został przyjęty do nowicjatu. W zakonie tygodnie i miesiące mijały mu szybko, także coraz częściej zaczął doznawać wizji. W 1568r. do Rzymu przyjechał Piotr Kanizjusz, aby wygłosić konferencję dla nowicjuszy. Zachęcał, aby spędzali oni każdy miesiąc tak, jak gdyby był w ich życiu ostatnim. Po wysłuchaniu konferencji Stanisław powiedział: „ Dla wszystkich ta nauka świętego męża jest przestrogą i zachętą, ale dla mnie jest głosem Bożym. Umrę bowiem w tym miesiącu”. 10 sierpnia poczuł się źle, w następnych dniach rosła gorączka i wyczerpanie, zaczęła się agonia. W nocy 14 sierpnia doznał ostatniej wizji Matki Bożej. Zmarł następnego dnia, tak jak pragnął – w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wieść o śmierci świątobliwego nowicjusza szybko rozeszła się po Rzymie, a z nią początek spontanicznego kultu. Ks. Piotr Skarga, który przybył kilka miesięcy później, zanotował: „Zbiegli się do ciała świętego ojcowie i bracia, i nogi jego całując, łzami polewali, dziękując Panu Bogu za takiego towarzysza w niebie”. Kanonizacji Stanisława dokonał Benedykt XIII w 1726r.
Życie św. Stanisława Kostki promieniuje wewnętrzna pogodą ducha i radością „do wyższych rzeczy stworzonych”.
Panie Jezu, Ty przez świętych umacniasz nas przykładami,
Św. Stanisław od młodości pokochał Ewangelię i żył w jej blasku,
otwieraj mocą swego Ducha oczy dzieci i młodzieży na ten dar.
Przeniknij Duchem miłości konflikty i trudności między rodzicami i dorastającymi dziećmi.
Udziel łaski szczerego pełnienia woli Boga Ojca w każdej sytuacji życia,
aby jak u św. Stanisława Kostki była jakby wiatrem łagodnie wiejącym w żagle życia.
Spójrz ze szczególną miłością na młodych,
którzy niosą krzyż cierpienia, choroby, niezrozumienia, obojętności, pogardy, braku perspektyw,
przybądź do nich z całą swoją mocą Dobry Panie,
aby mimo to mieli odwagę kochać i żyć tym co jest prawdziwe, piękne i dobre.
Apel Jasnogórski