Wyprawa na Babią Górę
Z piątku na sobotę z 7 na 8 października grupa śmiałków z Koniecpola, w której skład weszło 10 chłopaków ze służby liturgicznej oraz sześć dziewczyn ze scholi parafialnej, razem ze swoim opiekunem księdzem Grzegorzem wybrali się na wyprawę na wschód słońca na Babią Górę (Beskid Wysoki). Przewodnik dobrze znał to wzniesienie, dlatego nie obawiał się, że ktoś może nie wyjść na szczyt góry. U podnóża byliśmy około pierwszej po północy. Już na samym dole "przywitała nas" odrobina śniegu, co sprawiło wielką frajdę młodzieży. Jak się jednak później okazało, śnieg w czasie naszej eskapady odegrał kluczową rolę. Cała grupa zaopatrzona w latarki i ciepłe ubrania, krok po kroku zmierzała na Diablak ( bo tak nazywa się szczyt Babiej Góry) – mierzący 1725 m n.p.m. Po ponad 3 godzinach dotarliśmy pod szczyt – była 04:30 rano. Na wysokości Kosodrzewiny, doświadczyliśmy czegoś cudownego: niezwykle przenikliwej ciszy, w której mogliśmy usłyszeć bicie swojego serca, a także piękno dzieła stworzenia, w postaci zjawiskowo rozgwieżdżonego nieba, gdzie gołym okiem mogliśmy patrzeć na Marsa, Wenus i Jowisz i na wiele konstelacji gwiazd. Choć temperatura nie była bardzo niska okolicach – 5°C, to jednak perspektywa ponad dwugodzinnego czekania na wschód słońca, naszych przemarzniętych ciał – skłoniła nas do decyzji, o jak najszybszym powrocie na dół. Mimo, iż nie osiągnęliśmy celu naszej wędrówki, to tak naprawdę tego dnia mentalnie zdobyliśmy Mont Everest. Będąc jednak tam na górze, obiecaliśmy sobie, że szczyt ten zdobędziemy latem. Mottem naszej wyprawy spokojnie moglibyśmy uczynić słowa świętego Augustyna: "Dopóki walczysz, jesteś Zwycięzcą".