Rozważanie na Niedzielę: o życiu i męczeństwie byłego Ordynariusza naszej diecezji ks. Bp. Czesława Kaczmarka
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
W obecnym roku, 26 sierpnia, upłynie 60 lat od śmierci biskupa ordynariusza naszej diecezji kieleckiej. Główną zapewne przyczyną Jego przedwczesnej śmierci były lata męczeństwa w czasach PRL.
Ksiądz Czesław Kaczmarek Biskup Kielecki żył w latach 1895 – 1963. Zainteresowani tą wspaniałą postacią Kościoła przeczytają o Nim wiele m.in. w Wikipedii. Ksiądz biskup Czesław Kaczmarek zmarł w Lublinie 26 sierpnia 1963 roku przeżywszy jedynie 68 lat. Ówczesne władze zaczęły prowadzić walkę z Kościołem katolickim w Polsce. Już zaczęły się prześladowania wielu księży, likwidowano seminaria, kleryków wzywano do odbycia przymusowej służby wojskowej, a wobec biskupa kieleckiego sfingowano proces sądow, po którym już po trzech dniach od ogłoszenia wyroków dla oskarżonych i uwięzionych osób, aresztowano i wywieziono na odosobnienie Prymasa Polski bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Niech to rozważanie będzie hołdem za dzielną postawę wielu umęczonych patriotów, oddanych Swojej Ojczyźnie – Niepodległej Polsce. Opieram się tu na, w mojej ocenie, znakomicie udokumentowanej i napisanej monografii, przez jej autora – Księdza Profesora Jana Śledzianowskiego pt. „Ksiądz Czesław Kaczmarek Biskup Kielecki 1895 – 1963”, wydanej przez Kurię Diecezjalną w Kielcach, za zezwoleniem władzy duchownej, w 1991 roku. O kilku ostatnich latach życia księdza biskupa i Jego śmierci, szczegółowo opisanej w w/w pracy, pozwolę sobie napisać oddzielnie w rocznicę Jego śmierci.
Tak dla orientacji wspomnę tylko, że cytowana tu monografia liczy ponad 350 stron pisanych drobnym drukiem, a pomimo tego, czyta się ją dość dobrze, jest lekturą autentycznie wciągającą czytelnika. Zachęcam do lektury, zwłaszcza młodych ludzi zainteresowanych historią Polski i Kościoła.
DZIECIŃSTWO I MŁODOŚĆ BISKUPA KIELECKIEGO.
Urodził się 16 kwietnia 1895 roku (w setną rocznicę podpisania trzeciego rozbioru Polski) we wsi Lisewo Małe w powiecie Sierpeckim w zaborze rosyjskim. Był jedynym dzieckiem młodych małżonków Józefa (z zawodu młynarza) i Franciszki Rogińskiej.
W wieku 16 lat został uczniem Seminarium Nauczycielskiego w Skępem – Wymyślinie. Do Seminarium przyszedł z dobrą opinią, jako najzdolniejszy i najlepszy uczeń, dlatego bez dodatkowego przygotowania został kandydatem na rosyjskiego nauczyciela. W seminarium otrzymywał od szkoły stypendium (15 rubli co miesiąc) przez cały okres nauki, a więc do 1914 roku. Jego bliski kolega (mieszkali przez jeden rok w jednym pokoju na stancji w Skępem) wypowiedział się o Czesławie: – Kaczmarek należał do grupy uczniów zdolnych, pracowitych i solidnych. Był zawsze dobrym kolegą, a stosunek jego do ludzi i otoczenia był serdeczny, przyjacielski. Był bardziej zrównoważony niż my, choć bardzo wesoły. Należał do grupy uczniów patriotów, którzy już w szkole postawili sobie za zadanie walkę o niepodległość Polski i podniesienie ludu polskiego na wyższy poziom kulturalny i materialny. Ukończył rosyjskie Seminarium Nauczycielskie, jako 19 – letni młodzieniec. Nie podjął pracy w szkole jako nauczyciel, może z racji wybuchu wojny, lecz przyjął propozycję uczenia dzieci ziemiańskich Marii i Kazimierza Klimkiewiczów w majątku w Tłuchowie.
Pani Maria tak wspomina młodego nauczyciela jej dzieci: Był wesoły, ale zawsze przyzwoity, uczył się intensywnie łaciny, biorąc lekcje u miejscowego proboszcza ks. Borkowskiego. Cała rodzina Klimkiewiczów darzyła Czesława szacunkiem, a ojciec Marii i Kazimierza Klimkiewiczów własnymi końmi zawiózł go z Kukowa do Seminarium Duchownego w Płocku. Co prawda, to jego rodzice nie chcieli wcale, żeby został księdzem, gdy powiedział matce o swoich zamiarach, ta wybuchła płaczem. Pragnęła, aby założył rodzinę i chciała mieć wnuczków. Jego babcia była nawet rozgoryczona, gdy powiedział, że pójdzie do Seminarium. Jego odejście do Seminarium Duchownego w Płocku było dla nich wielkim zaskoczeniem. W chwili odjazdu, podszedł do matki, przekazał jej plik listów i powiedział, żeby wrzuciła do pieca, bo on zaczyna nowe życie. Będąc już biskupem w jednym z listów napisał: – w sprawie powołań kapłańskich – „Bliższe poznanie wielkości i świętości posłannictwa kapłana sprawi, że ci, co usłyszą w sercu głos powołania, tym goręcej je ukochają, rodziny zaś ich, bliscy i otoczenie nie tylko nie będą odwodzić wybranych od służby ołtarza, ale przeciwnie, przez modlitwy, zachętę i zalecenia ułatwią im powzięcie postanowienia i wytrwanie.”
KAPŁAŃSTWO.
Seminarzystą był w latach 1916 – 1922. Znamienne, że jego obrazek prymicyjny przechowała niemal przez pół wieku jego uczennica z Tłuchowa – Maria Klimkiewicz –Kasperska, która codziennie modliła się za swego wychowawcę i kapłana Czesława. Wkrótce po święceniach kapłańskich i prymicjach ksiądz Czesław razem z trzema kolegami również kapłanami diecezji płockiej wyjechał na studia uniwersyteckie do Lille, w północnej Francji.
W okresie jego studiów i duszpasterstwa we Francji, podkreślano pozytywne cechy jego osobowości: „To jeden z najzdolniejszych kapłanów. Gorliwy kapłan i gorliwy społecznik. W działaniu rzutki, energiczny, porywczy i przewidujący. Planowy w postępowaniu. Dowcipny” – wywiad ks. Helenowskiego. „Miał dziwny dar rozmawiania z ludźmi. Na przykład w czasie studiów we Francji w rozmowach z Litwinami dochodziło do kłótni o Wilno. Raz Czesław Kaczmarek wziął mapę zakreślił na niej Wilno do Litwy i z uśmiechem powiedział do zaperzonych Litwinów: macie i dajcie spokój . Rzeczywiście. Tym gestem pojednał strony”. Wskazane przymioty ułatwiły księdzu Czesławowi nie tylko kontakty uczelniane i koleżeńskie, ale przede wszystkim pracę duszpasterską.
Okazało się, że ksiądz Kaczmarek ukończył na uniwersytecie studia na wydziale nauk społecznych, ekonomicznych i politycznych. Jego praca naukowa znalazła swój finał w rozprawie doktorskiej – „Emigracja polska we Francji po wojnie” , którą obronił 8 grudnia 1927 roku w Instytucie Nauk Społecznych i Politycznych Wydziału Prawa Uniwersytetu w Lille.
Będąc kapłanem zaskarbił sobie uznanie wśród miejscowej polonii (emigrantów), jako ksiądz. Wiadomości o jego pełnej poświęceń pracy we Francji sprawiły, że ordynariusz diecezji płockiej wezwał go do Polski i powierzył bardzo wówczas ważne zadanie – poprowadzenia w diecezji Stowarzyszenia Akcji Katolickiej. Swoje zadanie sumiennie wykonywał i w rezultacie „rozwinął energiczną i owocną działalność organizacyjną , wychowawczą, rekolekcyjną itp. Zyskując powszechny szacunek i uznanie nawet poza granicami diecezji płockiej. Tak napisała 25 maja 1938 roku Polska Agencja Prasowa, gdy Stolica Apostolska na wniosek arcybiskupa Nowowiejskiego i prymasa Hlonda podniosła księdza Kaczmarka do godności biskupiej i powołała na stanowisko ordynariusza diecezji kieleckiej.
W niedzielę 4 września 1938 r. Nastąpił ingres Biskupa Czesława w Katedrze Kieleckiej. Od chwili przejęcia diecezji przeprowadził szereg działań organizacyjnych w całej diecezji oraz w kurii biskupiej. W ostatnich dniach sierpnia 1939 roku zdążył nawet wydać: „Zarządzenie na wypadek wojny”.
01 września wczesnym rankiem wybuchła wojna. Był to pierwszy piątek miesiąca. Już następnego dnia na Kielce spadły pierwsze bomby. Bomby zburzyły m.in. dworzec kolejowy. Jedna bomba trafiła w gmach Seminarium. Wieść uliczna niosła, że o Kielce będą toczyły się ciężkie boje. To właśnie 03 września mówił wojewoda kielecki twierdząc, że Niemcy będą chcieli otworzyć sobie drogę do Centralnego Okręgu Przemysłowego, a Polacy nie mogą do tego dopuścić. Sugerował by biskup opuścił miasto. Biskup w trosce o łatwiejsze zarządzanie diecezją, po południu udał się wraz z dwoma księżmi do klasztoru w Stopnicy. Autor książki pisze: – „po północy zajechali pod bramę klasztoru. Zaparkowali samochód na podwórzu i udali się na spoczynek. Rankiem usłyszeli odgłosy bombardowań i krzyki ludzi szukających schronienia w murach klasztornych. Nad klasztor nadlatywały samoloty niemieckie, ostrzeliwując budynki z karabinów maszynowych, aż w pewnym momencie samolot zatoczył koło, zniżył się i przeleciał tuż nad zabudowaniami, za nim w mig wybuchnął straszny ogień, ogarniający całe gospodarcze skrzydło klasztoru, a ogromny huk wstrząsnął murami, wyleciały szyby z okien… żywcem palił się inwentarz zakonny, świeżo zebrane plony… i w kupę wypalonego złomu zamienił się samochód biskupi. … za czołgami pod klasztor podjechał oddział niemieckiego wojska, wyłamali bramę. Oficer stojący na czele oddziału wydał rozkaz wszystkim zebranym opuścić klasztor. ….wszyscy zostali ustawieni pod murem” . Gdyby znaleźli jakąkolwiek broń, zapewne byliby rozstrzelani. Bocznym drogami ze Stopnicy pieszo musieli wracać do Kurii. Zaczęło się trudne egzystowanie pod okupacją” .
Po powstaniu warszawskim, w liście pasterskim do zakonów biskup prosił wszystkie siostry zakonne : „….abyście przyczyniały się do polepszenia doli tych, co łakną chleba i pragną sprawiedliwości, abyście jak najczynniej zakrzątały się koło chrześcijańskiego miłosierdzia, które posila na ciele, żeby umocnić na duszy”. W odpowiedzi wszystkie (w liczbie 276) siostry, skupione w 3 klasztorach i 41 domach zakonnych, poświęciły się w ogromnej mierze dziełu miłosierdzia. W październiku po upadku powstania przybył do Kielc transport wysiedleńców z Warszawy. Miasto zalała fala nędzarzy, cieni raczej niż ludzi, staruszek zgarbionych, matek z drobnymi dziećmi. Cały swój dobytek nieśli w węzełkach. Wszyscy byli przerażająco czarni i brudni, gdyż Niemcy wieźli ludność warszawską w zaryglowanych węglarkach, nie chroniących od deszczu i kurzu. „Nazaret” przyjął pod swój dach, kogo mógł z wysiedlonych, a od listopada oddano pod opiekę sióstr schronisko urządzone dla nich na ulicy Wschodniej . …Szczególną opieką otaczał biskup ordynariusz ludzi nauki i kultury. ….Opatrzność przysłała mu zagrożonych i ściganych 62 kapłanów. Wszystkich przyjmował! Przez całą okupację niemiecką Biskup Kaczmarek dał schronienie około 220 kapłanom nie należącym do duchownych ze swojej diecezji . Biskup Kaczmarek miał heroiczną miłość bliźniego . Jeden z seminarzystów wspomina o Nim i oceniając czas okupacji niemieckiej powiedział: „Czułem wtedy , że taki jest ksiądz Biskup Kaczmarek – bardzo dzielny , dynamiczny i odważny”. Z Wiekanocnej tacy na przykład 75 procent przeznaczył dla wysiedleńców.
Od pierwszych dni wyjścia Niemców z Kielc, jako problem fundamentalny widział rozwój Seminarium Duchownego, ale niestety do 1947 roku, działał w dotychczasowym budynku Seminarium, Szpital Wojskowy. Dopiero wtedy, gdy dotychczasowy lokator go opuścił, Biskup na dole obszernego budynku mógł utworzyć Niższe Seminarium Duchowne dla młodocianych. Przetrwało ono tylko do 1955 roku.
Pierwszym wydarzeniem powojennym, z którego UB zrobiło później wielką aferę polityczną i szpiegowską biskupa Czesław Kaczmarka, była wizyta ambasadora USA Artura Bliss Lane w grudniu 1945 roku. Zarówno kapelan biskupa Czesława jak i ksiądz Leonard Świderski, którzy byli świadkami tego spotkania nie wiedzieli gdzie i w jakich okolicznościach biskup i ambasador zapoznali się. Spotkanie i zapoznanie nastąpiło przed wojną, gdzieś na Zachodzie, poza granicami Polski. Gdy przybył A. Bliss Lane z misją ambasadora do Polski znajomość odżyła i została uwieńczona wizytą Amerykanina w Kielcach. W małym gronie osób gospodarz i goście udali się do klasztoru Nazaretanek. Ksiądz Leonard Świderski w swojej trzytomowej książce pt. „Oglądały oczy moje”opisał to wydarzenie, często myląc fakty , tendencyjnie krzywdząco przedstawił osobę ambasadora, sugerując czytelnikowi, że przedstawiciel USA „działał natomiast w tym kierunku, by spokój i stabilizację życia polskiego skutecznie zamącić . Wyjeżdżając z Kielc ambasador zaprosił biskupa z rewizytą do Warszawy.
Władze bezpieczeństwa wykorzystały to spotkanie jako prolog do procesu przeciw biskupowi kieleckiemu. Innym wydarzeniem politycznym, do którego niesłusznie „przyszywano” biskupa był pogrom Żydów w Kielcach 4 lipca 1946 roku. Niesłusznie dlatego, że to tragiczne wydarzenie miało miejsce na początku wakacji, w okresie urlopowym , kiedy to biskup kielecki wyjechał do Polanicy Zdroju na kurację, z powodu dolegliwości serca. Cała dokumentacja o tej sprawie znajdująca się w Kurii została zarekwirowana 12 stycznia 1952 roku przez UB, dopiero od 1990 roku można je było odczytywać z zachowanych w Polsce dokumentów. Ówczesne władze Polski rozpoczęły na szeroką skalę rozpowszechniać wiadomości oszczercze przeciwko biskupowi zamierzając go aresztować i doprowadzić do procesu sądowego.
W mroźny, zimowy poranek 20 stycznia 1951 roku (72 lata temu) nastąpiło aresztowanie księdza Biskupa Czesław Kaczmarka. Całą ekipą UB –owców przeprowadzających gruntowną rewizję w pomieszczeniach Kurii dowodził Józef Światło. Gdy wyjeżdżali samochodem ciężarowym z wieloma dokumentami z Kurii oraz biskupami Czesławem Kaczmarkiem i Janem Jaroszewiczem pozostająca z wnuczką Wacławą Giblewską, matka biskupa będąca w podeszłym już wieku, schorowana, dostała ataku serca. Świadkowie aresztowania wspominają te chwile grozy: „Nad Kielcami zapadła ciemna noc , …uprowadzono księdza biskupa na długie lata poniewierki i męki”. W 25 – LECIE Swojego biskupstwa w Kielcach wspomniał, że w czasie śledztwa (prawie trzy lata spędził w areszcie w oczekiwaniu na proces sądowy) kilka razy był zanurzany po szyję w ekskrementach ludzkich i w takiej pozycji musiał odpowiadać na pytania przesłuchujących go śledczych.
Adwokat z Warszawy dr Wacław Bitner, który zajął się sprawą rehabilitacji biskupa Czesława w 1956 roku, na pogrzebie biskupa powiedział: „Jeżeli chodzi o to, co było w więzieniu… po półtorarocznym zmaganiu się, oporze, który stawiał, zastosowano wobec Biskupa Kieleckiego system wyniszczania organizmu. I to wyniszczanie było daleko posunięte; dopiero po długiej walce i oporze, wydobyto od Niego – niemal już na łożu śmierci, przyznanie się do niepopełnionych win”. Według licznych dokumentów „przyznał się” do niepopełnionych win (nastąpiło to około czerwca – lipca 1952 roku. Wtedy dopiero skończył się najtrudniejszy okres w życiu osobistym, ze względu na zagrożone jego życie fizyczne i psychiczne. Podjęto wtedy starania , aby wzmocnić go, żeby mógł wziąć na siebie rolę zdrajcy Polski Ludowej, jako współpracujący z okupantem niemieckim w czasie wojny oraz z agenturą Watykanu i USA. Przygotowywano go do procesu pokazowego!
Wyrok w takim procesie był od razu wiadomy!
O wyroku i kilku latach życia, aż do śmierci Biskupa, napiszemy w kolejnych rozważaniach, a w sierpniu br. W ŚWIĘTO MATKI BOŻEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ o Jego śmierci. Będzie tam również wzmianka o byłych proboszczach naszej parafii.
Czesław Robak.