Rozważanie na Niedzielę: O wygodnym odczytywaniu Słowa Bożego!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Drodzy czytelnicy naszych coniedzielnych rozważań. Niedawno otrzymałem kolejny już numer „Przymierza z Maryją” zawierający pouczający artykuł (chyba jest to treść homilii) ks. Adama pt .”KARA BOŻA TO NIE MIT”. Zapragnąłem go w tych rozważaniach prawie w całości zacytować. Uważam bowiem, że taki tekst wygłoszony w homilii nie daje szansy gruntownego przemyślenia przez nawet uważnego słuchacza bowiem zawiera on treści godne przemyślenia, zwłaszcza w obecnych czasach. Dlatego gorąco zachęcam do lektury.
Żyjemy w ciekawych czasach, ale niestety dość niebezpiecznych, bo w czasach na przykład mojej młodości w każdej książeczce do nabożeństwa już na pierwszych stronach łatwo było znaleźć GŁÓWNE PRAWDY WIARY, które musiał znać już każdy młody człowiek, nie mówiąc o wszystkich katolikach. Dzisiaj mało kto używa modlitewnika, a ma go w ręku najczęściej wtedy, jak idzie do pierwszej komunii św., do bierzmowania i do trumny.
Autor artykułu pisze: „Pewien znany i popularny kapłan krytykował owe prawdy wiary, ale najbardziej dostało się twierdzeniu, że „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze”. W dzisiejszym liberalnym katolicyzmie nie ma bowiem miejsca na karę Bożą, jako, że Pan Bóg ma być pobłażliwy i tolerować wszystko, a człowiek co najwyżej sam siebie karze za własne grzechy…”.
Obecnie szeroko panuje pogląd, że Pan Bóg nie zwraca w ogóle uwagi na ludzkie grzechy a co najwyżej to istotne dla Niego będą grzechy przeciwko ekologii. Wielu z nas nie zwraca uwagi na fakty zawarte w Piśmie Świętym (Stary i Nowy Testament). Na przykład: los Judasza, Potop, Sodoma i Gomora, przepowiadanie losu miast, które nie chciały przyjmować Pana Jezusa itp. Wielu mówi: skoro Bóg jest miłosierny, to nie może karać!
Ksiądz Adam w omawianym artykule pisze: „wyciągnijmy wnioski z sytuacji, które znamy z życia. Czy można byłoby nazwać miłosiernym i dobrym ojcem, który nigdy nie ukarałby swojego dziecka? To byłby ojciec, któremu na własnym dziecku w ogóle nie zależy. Wyobraźmy sobie, że syn zaczyna najpierw kraść, potem palić, pić, nie uczyć się, wreszcie używać narkotyków, a ojciec pozostaje obojętny na to wszystko, bo niby kocha swoje dziecko i czeka, aż ono samo zrozumie, że postępuje niewłaściwie. Efekt byłby taki, że syn skończyłby w więzieniu i zmarnował sobie życie. Wtedy nikt już nie mógłby wrócić mu straconych lat, a on za swoje nieszczęście winiłby bardziej ojca niż siebie, bo jako nieznający życia mógł pobłądzić, ale każdy człowiek przy zdrowych zmysłach powie, że obowiązkiem ojca, czy w ogóle rodziców, było zahamowanie tego upadku własnego dziecka. Przecież nawet i ludzie o mocno lewicowych czy liberalnych poglądach godzą się z tym, że istnieją więzienia i płaci się mandaty, więc uznają prawo państwa do karania obywateli łamiących prawo – dlaczego więc odmawiają tego prawa samemu Bogu, od którego wszelkie prawo i porządek pochodzi.? Przecież Pan Bóg na tym świecie nikogo nie każe z zemsty. Gdyby Bóg chciał się na nas mścić, nasze życie skończyłoby się w ułamku sekundy. Kara Boża na tym świecie zawsze ma człowieka przywieść do opamiętania, nawrócenia, zastanowienia się nad sobą. Czasem Bóg zsyła cierpienie również na ludzi szlachetnych i dobrych, ale to także czyni dla ich dobra, by przez cierpienie oczyścić ich i po śmierci móc zabrać do Siebie. Najgorsze cierpienie na tym świecie nie może równać się z cierpieniem po śmierci w czyśćcu. Jednak część wiernych, jeśli nawet lęka się kary piekła, to już cierpienie w czyśćcu lekceważy, jak gdyby chodziło o coś nieistotnego. Tymczasem święci przestrzegają nas przed karami czyśćca, jako że nic na świecie nie może się równać z bólem, jakim jest tęsknota za Bogiem po śmierci. Gdyby ludzie wiedzieli, jak inne jest życie po tamtej stronie i co się tak naprawdę liczy, woleliby tutaj przecierpieć wszystkie męki, byle iść po śmierci do Nieba. Wtedy człowiek będzie wdzięczny swemu Stwórcy za każdą karę i napomnienie w formie cierpienia, bo ono zesłane jest po to, by się człowiek opamiętał, by zobaczył sam, jak mało może znieść na tej ziemi i nie ryzykowałby dla odrobiny przyjemności czy korzyści, mąk wiecznych”.
Tak więc moi Kochani, Bóg ma moc ukarać nas na tym i na tamtym świecie. Z tym, że kary na tym świecie się kończą i mają na celu pomóc nam odwrócić się od grzechu albo choć w części odpokutować za grzechy tutaj, na ziemi.
Można zadać sobie pytanie, czym kierują się ludzie, którzy zaprzeczają podstawowym prawdom wiary i czynią z całą zuchwałością, jakby byli pewni, że oni mają rację, a tyle pokoleń chrześcijan dotąd błądziło? Myślę, że oni sami nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo błądzą. Stali się sami ofiarami swoich modernistycznych idei, że człowiek jest centrum wszechświata, a nie Pan Bóg, zatem człowiek może sam bez konsekwencji robić co mu się podoba, bo odpowiedzialność nie istnieje. Istnieje rzekomo tylko miłość. Jednak Miłość Boża jest Miłością wymagającą, jest Miłością mądrą. Tylko ktoś, kto udaje, że kocha, jest obojętny na postępki osoby kochanej. Prawdziwa Miłość jest pełna troski i jako taka czasem karze. Wszystko jednak dla dobra człowieka. Tak, jak Matka Boża w Fatimie zapowiadała karę i wzywała do pokuty z miłości do nas.
Ciekawa rzecz, że zapowiadała Ona karę dla całych narodów, jeżeli nie będą posłuszne Jej wezwaniu do pokuty… taką wspólnotą jest Kościół, ale jest nią również naród, który jest połączony językiem, kulturą, historią. W naszych czasach bardzo wiele narodów popełniało zbiorowe grzechy, chociażby przez to, że milczeli, gdy zło wychodziło z ich wnętrza. Milczeli Niemcy wtedy, kiedy trzeba było zaprotestować, czy narody Związku Sowieckiego, kiedy dokonywano zbrodni na ich rodakach, chociażby za wyznawanie Chrystusa. Można powiedzieć, że milczeli, bo się bali o własne życie. Oczywiście, to może być prawda. Ale pamiętajmy kto miłuje własne życie bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.
Gorąco prośmy Matkę Bożą Fatimską, byśmy pamiętali, że życie nasze tutaj jest tylko czasowym pobytem, drogą do prawdziwego Domu, byśmy nie rozpaczali, gdy trzeba będzie na tej drodze trochę pocierpieć, bo im trudniejsza droga, tym Dom bliższy i pewniejszy. Amen.”
Czesław Robak