Rozważanie na Niedzielę: Dalszy ciąg rozważań o Biskupie Kaczmarku
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
20 stycznia 1951 roku biskup Czesław Kaczmarek został przewieziony do aresztu śledczego, w którym śledztwo prowadzono przez 2 lata i 8 miesięcy, po to by można było przeprowadzić proces sądowy i skazać biskupa na 12 lat więzienia. Tak długi pobyt w areszcie był dla Niego bardzo szkodliwy. Stosowano metody wypracowane przez psychiatrę rosyjskiego Pawłowa, w tym czasie władze prowadziły, za pomocą dostępnych mediów, oszczerczą kampanię przeciwko biskupowi. Dużą i szkodliwą rolę w śledztwie odegrał ksiądz Leonard Świderski (bliski współpracowik Kurii kieleckiej w tym czasie).
Po udanym ataku na biskupa kieleckiego – rząd ogłosił 28 stycznia 1951 roku odsunięcie od sprawowanych funkcji kościelnych administratorów kościelnych na Ziemiach Zachodnich (Olsztyn, Opole, Wrocław, Gorzów, Gdańsk). Wielu księży w diecezji aresztowano (skarbnik Kurii – ks. J. Danilewicz i in. ). Księdzu Danilewiczowi, w czasie przesłuchań prowadzonych metodami wg. Pawłowa, włożono w usta słowa: „po aresztowaniu biskupa Kaczmarka matka jego wręczyła mi kopertę, którą zostawił dla mnie ksiądz biskup. Część tych dokumentów o charakterze wywiadowczym zawiozłem Stemplerowi – pracownikowi Rady Polonii Amerykańskiej w Warszawie.” A powodem załamania ks. Danilewicza w prowadzonym dochodzeniu był kapuś posłany do celi księdza.
Wszelkie interwencje składane w obronie biskupa przez piszących pisma do władz nie odnosiły żadnego pozytywnego skutku. Aresztowania objęły nie tylko kapłanów, ale i osoby świeckie związane w różny sposób z ks. biskupem. Prowadzono terror i zastraszanie. Do procesu „preparowano” aresztowanych księży. Aresztowani często od prowadzących śledztwo słyszeli słowa: „nie powiecie dzisiaj, to powiecie jutro, czy za miesiąc, a nawet za rok, my mamy czas. Wy musicie powiedzieć tak, jak my chcemy”. Ten styl śledztwa wielu załamywał i do wszystkiego się przyznawali (księża, zakonnice, kardynał węgierski, akowcy). Jak podaje ks. Profesor Jan Śledzianowski w monografii na str. 145-6: „Wśród aresztowanych kapłanów, zakonnic i osób świeckich można wydzielić dwie grupy: tych, którzy w śledztwie ulegli i do czegoś się przyznali oraz ci, którzy do niczego się nie przyznali i nic nie podpisali (np. bp Jan Jaroszewicz ), co byłoby oskarżeniem biskupa Kaczmarka lub innych współwięźniów. Do pierwszej grupy należeli: Biskup kielecki Czesław Kaczmarek, ks. Jan Danilewicz, ks. Józef Dąbrowski, ks. W. Widłak, Siostra Waleria Niklewska. Wymienione osoby w przyszłości – po spreparowniu procesu – miały być postawione w stan oskarżenia, innym wyznaczono rolę świadków w procesie”.
Długie lata milczenia biskupa Czesława z celi więziennej, wobec diecezji i rodziny zostały przerwane małą karteczką, wręczoną następcy ks. Danilewicza w kurii kieleckiej ks. Bolesławowi Galonowi (wieloletni proboszcz naszej parafii od 1961 do 1991 roku), przez przybyłego z Warszawy oficera UB. Ksiądz biskup pisał na niej: „Proszę o wydanie okazicielowi niniejszej kartki sutanny z guzikami fioletowymi, pas, piuskę. + Czesław bp".
Na procesie pokazowym w Warszawie w dniu 22 września 1953 roku, jak już wcześniej napisałem, skazano biskupa na 12 lat więzienia. Jeden z wielu zarzutów postawionych w akcie oskarżenia było stwierdzenie zupełnie bezpodstawne, tak samo zresztą jak i inne zarzuty, że w latach 1945 – 1951 usiłował przemocą obalić ustrój polityczny. Tymczasem w słowach kierowanych do diecezjan Ks. Biskup Cz. Kaczmarek m.in. pisał o rodzinie: „Rodzina to nie przeżytek, to najmniejsza wprawdzie, ale najrdzenniejsza, najkonieczniejsza komórka życia społecznego, to wiecznie żywy organizm wypływający z logicznego sensu życia świata w ogóle… Zniszczymy rodzinę – zginie społeczeństwo i naród. Życie narodu – to łańcuch ukuty z poszczególnych organów – rodzin i właśnie poprzez wychowanie młodego pokolenia każda rodzina tworzy nowe ogniwo do łańcucha dziejów.”
Po procesie biskup z sali sądowej wrócił na długie lata do mokotowskiego więzienia. W tym czasie Prymas Polski Ks. Stefan Wyszyński pod nadzorem służb UB w celi klasztornej w Stoczku Warmińskim snuł Swoje refleksje o przyszłości Kościoła w Polsce. Władze szargały dobrym imieniem zarówno w stosunku do obecnego wówczas Prymasa, jak również w stosunku do Prymasa Hlonda oraz księcia biskupa krakowskiego Sapiehy.
Można jedynie przypuszczać, że zły stan zdrowia w mokotowskim więzieniu sprawił, iż po czterech latach uwięzienia przyznano biskupowi Kaczmarkowi urlop zdrowotny, ale nie pozwolono mu wrócić do Kielc. Błąkał się więc po różnych życzliwych mu parafiach. Jednocześnie pisał wiele pism i listów, ale ciągle był ściśle nadzorowany przez służby. Ostateczne zezwolenie na powrót do Kielc Ks. Bp Czesław Kaczmarek uzyskał od prokuratury w Warszawie w dniu 4 kwietnia 1957 roku.
Jak opowiadał ks. Bolesław Galon pracownik Kurii: Biskup Kaczmarek licząc, że sprawa powrotu jest na dobrej drodze, do Kielc przyjechał już dwa dni wcześniej. Władze, które obserwowały każdy krok, oczywiście wiedziały o jego przybyciu. I zaraz po południu kuria dostała telefon, że biskup ma natychmiast opuścić Kielce. Ksiądz Galon opowiada, że pojechał z ks. Biskupem do Warszawy pociągiem. W Warszawie jadąc taksówką z panem w średnim wieku, po podjechaniu pod „Romę” spytał: ile płacę? – Nic ! – odpowiedział taksówkarz i zapytał, czy wiózł biskupa Kaczmarka z Kielc? Odpowiedziałem Tak. – To zaszczyt dla mnie! Ja dziękuję!”
Po akcie poniżenia i brutalności, której biskup Czesław doznał, a który przyjął w pokorze i posłuszeństwie woli Ojca Niebieskiego, około godziny 22- ej został dany gest szacunku i czci, jak pocałunek ojca na buzi dziecka przed nocnym spoczynkiem – powiedział ksiądz Bolesław Galon – później skierowany do Koniecpola na probostwo w Trójcy Świętej.
Ksiądz Cz. Kaczmarek – biskup kielecki wrócił do Kielc, z nadzieją, że na stałe, w piątek 05 kwietnia 1957 roku po ponad 6 – letniej przerwie. Już następnego dnia 6 kwietnia 1957 roku wydał orędzie do kapłanów i diecezjan pt. „Powrót z milczenia”. 07 kwietnia – w niedzielę Pasyjną, zwaną Czarną – która rozpoczyna okres Męki Pańskiej, nastąpił ingres biskupa Czesława do katedry kieleckiej. Na to uroczyste spotkanie z biskupem więźniem i wygnańcem przybyły wielotysięczne tłumy wiernych z miasta Kielce, okolicy, a nawet z odległych: Miechowa, Olkusza, Słomnik. Proszowic, Stopnicy czy Koniecpola. Przybyli na tę uroczystość kapłani – więźniowie okresu stalinowskiego.
Na nadruku obrazków po powrocie do diecezji z więzienia i internowania biskup napisał: „Pan mnie wysłuchał i oswobodził” (Ps. 117). 20.I. 1951 – 30.III. 1957 r.
Wszystkim – którzy pamiętali o mnie w modlitwach swoich i tak ofiarnie walczyli o mój powrót do diecezji – serdecznie błogosławię. Czesław Kaczmarek Biskup Kielecki.”
Ciąg dalszy nastąpi.
Czesław Robak.