Rozważanie na Niedzielę: Co Duch Św. mówi do Kościoła cz. IV
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Ks. D. Chmielewski: KOMU POKŁON?
Kiedy patrzymy na historię Polski, to wyraźnie widzimy, jak bardzo wielu rządzącym władcom Kościół był potrzebny do tego, żeby utrzymać władzę. Jakież piękne, wartościowe i patetyczne głosili przemowy o wartościach chrześcijańskich i jak ważna wydawała się dla nich Ewangelia, ale kiedy dochodzili do władzy, okazywali całkowite posłuszeństwo bestii.
Może i dzisiaj też są tacy politycy, którzy kiedyś szanowali wartości chrześcijańskie i suwerenność naszej Ojczyzny i postanowili swego czasu – tak jak Ezechiasz – zbuntować się przeciwko Asyrii, obecnie wobec różnych globalnych sił ciemności, które chcą zniszczyć Polskę, ale przestraszyli się i powiedzieli: wycofujemy się z naszych deklaracji, chcemy iść na kompromis ze złem, poddać się siłom ciemności, które są tak potężne, że mogą naszą Ojczyznę całkowicie zniszczyć, jeśli wypowiemy im posłuszeństwo. Przestraszyli się podobnie jak Ezechiasz.
Ezechiasz, król Judzki, wysyła więc poselstwo do króla asyryjskiego ze słowami: Zbłądziłem, odstąp ode mnie. Cokolwiek jako karę na mnie nałożysz, zniosę to. Król asyryjski zażądał od Ezechiasza, króla Judy, trzystu talentów srebra i trzydziestu talentów złota. Ezechiasz oddał wszystkie pieniądze, jakie znajdowały się w świątyni Pańskiej i w skarbcach pałacu królewskiego. Ezechiasz kazał zerwać obicia drzwi i futryn świątyni Pańskiej i dał je królowi asyryjskiemu. Wyobrażącie sobie, jaka zdrada?!
Ezechiasz doszedł nawet do świętokradztwa. Oddał wszystko to, co było święte dla narodu wybranego, narodu Boga, narodu Jemu poświęconemu, wszystko to, co stanowiło tożsamość duchową tego narodu, jego misję i przeznaczenie – co symbolizowała świątynia. Ezechiasz przestraszony tym, co zrobił, że zbuntował się, że teraz będzie musiał zapłacić cenę za swój bunt, sprzedał swój naród, sprzedał Boga, poddał się, prosząc o łaskę króla Asyrii.
ATAK NA EUCHARYSTIĘ.
Ale kompromis z diabłem nigdy nic nie daje. Najgorsze świętokradztwo w tym wszystkim to oddać na kolanach diabłu to, co było ozdobą i świętością świątyni. Dzisiaj może to, co stanowi moc chrześcijaństwa, co stanowi źródło chrześcijaństwa, sprofanować i oddać diabłu?
Myślę o obecnej sytuacji w kontekście globalnym Kościoła, przez pewną analogię od 2020 roku w kontekście pandemii. Dokumenty Kościoła Katolickiego mówią o tym, że źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego jest Eucharystia. Jan Paweł II w Swojej Encyklice o Eucharystii mówi, że Kościół żyje dzięki Eucharystii, że Eucharystia jest źródłem mocy Kościoła i naszej osobistej świętości. Kardynał Robert Sarah, wielki teolog, były Prefekt Kongregacji ds. Kultu i Dyscypliny Sakramentów, głośno powtarzał, że celem ataku Szatana na Kościół jest Eucharystia i realna obecność Jezusa w Niej. W tak wielu częściach świata Kościół w czasie pandemii zrezygnował ze swojej największej świętości, źródła mocy – Eucharystii, poddając się czasami zupełnie bezkrytycznie zarządzeniom, światowym władzom.
Ezechiasz, to, co było ozdobą świątyni, to, co świętością poświęconą Panu, oddał władzy świeckiej, oddał królowi asyryjskiemu.
Mówię o tym też w kontekście tego, co działo się w historii naszego Narodu i rządzących w różnych czasach. My czasami patrzymy zupełnie inaczej, niż patrzy Bó. Myślę chociażby o okresie międzywojennym. Z jednej strony św. Andrzej Bobola i Cud nad Wisłą, 1920 rok. A z drugiej rząd, który wtedy rządził, pozornie chrześcijański, a tak naprawdę socjalistyczny, zdeprawowany i nafaszerowany masonerią, rząd, który w szczególny sposób pogrążał nasz Naród w deprawacji moralnej, której skutki i konsekwencje były straszliwe.
Musimy mieć tę świadomość, że im ktoś sprawuje wyższą władzę, wyżej jest w autorytecie duchowym, tym jego grzechy sprowadzają większe przekleństwo. Grzechy rządzących sprowadzają większe przekleństwo na cały Naród i ich skutki, i konsekwencje są dziejowe. Myślę o Warszawie – w okresie międzywojennym to była „stolica”domów publicznych. Tylu z całej Europy zjeżdżało do Warszawy na uciechy seksualne, tylu Polaków niszczyło swoją duszę przez korzystanie z usług prostytutek.
Pan Jezus objawia się młodziutkiej, biednej, prostej pielęgniarce Rozalii Celakównie i mówi, że Polska straszliwie obraża Jego Serce właśnie tak licznie dokonywanymi grzechami nieczystości, zabijaniem dzieci nienarodzonych, wzajemną nienawiścią do siebie. Rozalia jest poproszona przez Pana Jezusa, aby w szczególny sposób broniła czystości tych młodych nastolatek, nieletnich dziewczyn, oddających się na usługi wszystkim, którzy przyjeżdżali do Warszawy, do Krakowa. Rozalia mówi słowa, które są zdumiewające, o rządzie Polskim w okresie międzywojennym i tuż przed wybuchem II wojny światowej. Posłuchajcie: „Najwięcej zawiniły przed Panem Bogiem władze… Ich zły przykład, lecz to mało tak powiedzieć, ich zwierzęce życie sprowadziło na cały kraj i naród tak straszne nieszczęście…. Dlaczego nie znalazł się ani jeden Piotr Skarga, który by Prezydentowi naszej Rzeczypospolitej wytknął jego występki i w ogóle całemu rządowi. Bo tam od pierwszego do ostatniego prawie wszyscy tacy byli do ostatniej chwili, Tam popełniano straszne, przerażające grzechy nieczyste”.
Im wyżej ktoś w autorytecie, tym jego grzechy i skutki i konsekwencje bardziej destrukcyjne. Grzechy rządzących, ich skutki i konsekwencje są przekleństwem dla całego Narodu i sprowadzają straszliwą karę dla całego Narodu.
ŚWIĘTOŚĆ CZY GRZESZNOŚĆ?
Ale to nie tylko rządzący! – nie chcę Kochani, aby w jakikolwiek sposób w waszych sercach pojawił się tylko osąd na nich – bo to my mamy być pierwszymi, którzy odpowiadają na wezwania Boga do nawrócenia. Wszyscy, jak tu jesteśmy, nie rywalizujemy w świętości, lecz rywalizujemy często, niestety, w naszej grzeszności. I nie mówię tego po to, żeby tylko przywoływać Boży sposób patrzenia na rządzących w historii naszej Ojczyzny, ale po to, żebyście zrozumieli, jak bardzo trzeba się za nich modlić. Jak bardzo z przebaczeniem w sercu, trzeba modlić się za rządzących naszym krajem, bo Oni mają najwyższy autorytet od Boga, aby sprowadzić błogosławieństwo albo przekleństwo na cały nasz Naród. Nie nienawidzić, ale wołać: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Składam za nich ofiarę swojego życia, swoją modlitwę, swoją pokutę. Panie, proszę, abyś ich serca oświecił światłem Ducha Świętego, abyś z przekleństwa wyprowadził błogosławieństwo. Bo Ty wszystko możesz, Panie Jezu! Bo to też są Twoi synowie, to też są Twoje zbrodnie ludzi. Zapytała Jezusa: „Najsłodszy mój Mistrzu, Panie, powiedz mi, co Cię najwięcej boli, kto Co zadał cios najokropniejszy?”. Pan Jezus odpowiedział: „Moje dziecko, najbardziej boli Mnie obojętność, wzgarda i zdrada kapłanów. Módl się gorąco za nich”.
W tej chwili Pan Jezus pokazał jej ogólny stan kapłanów, ich obojętność, oziębłość, brak zainteresowania i miłości, którą było przepełnione Najświętsze Serce Jezusa w stosunku do Ojca Niebieskiego i do dusz ludzkich. „Módl się, dziecko, i składaj ofiary z siebie, aby kapłani byli świętymi, a których jest teraz brak, dlatego jest tyle zła, bo nie ma świętych kapłanów".
Kochani, i tu zwracam się do was z największą prośbą: tyle jest zła, bo nie ma świętych kapłanów. Jesteśmy naprawdę grzeszni, potrzebujemy waszej modlitwy, potrzebujemy waszej pokuty! Bo nam często ani modlić się nie chce, ani pokutować! Jezus mówi do wielu mistyków i świętych: „Osąd kapłana macie zostawić tylko Mi, tylko Ja mogę sądzić kapłana” . Nie oznacza to nie stawania w prawdzie w obliczu kapłańskich grzechów. Ale prosimy: Kochajcie nas, nie potępiajcie, módlcie się za nas, sprowadzajcie na nas moc Ducha Świętego, abyśmy się obusdzili, abyśmy naprawdę całym sercem uznali wszystko za śmieci, byle tylko móc poznać miłość Jezusa Chrystusa.
Jest tyle zła na świecie, bo nie ma świętych kapłanów. Nie jestem święty, jestem grzeszny, bardzo grzeszny, bardzo nędzny i bardzo słaby, i bardzo potrzebuję twojej modlitwy. Jestem tak wdzięczny za te setki chociażby margaretek, poprzez które codziennie setki ludzi się za mnie modli!.
Dokładnie wiem, że dzięki nim jeszcze jestem kapłanem. Gdyby nie ich modlitwa, może już dawno rzuciłbym sutannę na kołek i odszedł z Kościoła. To dzięki wam tutaj jestem, dzięki waszej modlitwie, dzięki waszej pokucie. Nie dzięki waszemu bezwzględnemu osądzaniu mnie, krytykowaniu i potępianiu, ale dzięki temu, że mnie kochacie, że modlicie się za mnie, za ks. Józefa, za ks. Piotra. Dzięki temu jesteśmy tutaj, w tym miejscu, i dostajemy autorytet od Boga, by prowadzić wasze dusze do nieba. Tylko dzięki waszej modlitwie za nas! Nigdy się nie odwdzięczymy, całej wieczności nam nie starczy, żeby wam dziękować, dziękować i dziękować za to, że nas kochacie i modlicie się za nas.
Ciąg dalszy nastąpi.
Czesław Robak