Rozważanie na Niedzielę – Arcybiskup Fulton J. Sheen (1895-1979)
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Drodzy parafianie i internauci już wkrótce, bo 13 maja ulicami naszego miasta przejdziemy procesyjnie, aby uczcić 105 rocznicę Objawień Maryjnych w Fatimie. Dzisiejsze rozważania właśnie dotyczą tej ważnej rocznicy.
Arcybiskup Fulton J. Sheen postanowił zdobywać świat dla Chrystusa. Zasłynął z tego, że przyczynił się do nawrócenia bardzo wielu ludzi. W każdej sytuacji starał się zobaczyć przed sobą człowieka i zdobyć go dla Chrystusa. Każdą okazję wykorzystywał do ewangelizowania przypadkowo spotykanych osób. Duchowny zwalczał ideologię komunistyczną, ale osoby ją wyznające starał się sprowadzać na drogę prawdy (przykładem jest nawrócenie czołowej komunistki w Stanach Zjednoczonych Belli Dodd).
Słynną jego wypowiedzią jest: „Ludzie potrzebują przemiany serc, duszy i umysłów. Nowe serce można odnaleźć jedynie u stóp Krzyża, gdzie wszystko zyskuje właściwą miarę i wartość”. Od dnia swoich święceń kapłańskich postanowił spędzać codziennie przez godzinę przed Najświętszym Sakramentem i do końca życia pozostał wierny podjętej obietnicy. Był bowiem przekonany, że źródłem jego talentów i owoców jego kapłańskiej posługi były właśnie te codzienne rozmowy z Panem Jezusem. Papież Pius XII nazwał go prorokiem swoich czasów zaś Papież Jan Paweł II powiedział: „Dobrze pisałeś i mówiłeś o Panu Jezusie Chrystusie. Jesteś lojalnym synem Kościoła”.
W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku prowadził niezwykle popularne w USA programy radiowe i telewizyjne pod tytułem „Warto żyć!”. Za te programy został wyróżniony prestiżową w Ameryce statuetką Emmy. Odbierając ją powiedział, że szczególnie dziękuje swoim scenarzystom: Markowi, Mateuszowi, Łukaszowi i Janowi.
Miał ogromny talent krasomówczy, napisał ponad 60 książek, był bardzo popularny, a szczególnie bezkompromisowo głosił prawdę Ewangelii. Był doskonałym i błyskotliwym w każdej sytuacji, gdy zachodziła potrzeba obrony Wiary i Kościoła. W swoim nauczaniu podkreślał, że każda próba odejścia człowieka od Boga nie może się powieść. Stwierdzał jednoznacznie, że życie człowieka bez Boga jest podobne do życia słonecznika bez słońca. A także zaznaczał w swoich wystąpieniach, że budowa szczęśliwego, sprawiedliwego, zasobnego w dobra świata, bez Boga i Jego przykazań, była i pozostaje utopią, Dobitnie apelował do ludzi, że to nie ciała są chore, ale dusza cywilizacji.
Nauczanie Arcybiskupa Sheena było i jest głoszone w świecie gdzie już rozprzestrzenił się komunizm. Wskazywał więc, że może być on pokonany tylko przez jedną duchową siłę czyli Kościół. I chociaż są ludzie, którzy go nienawidzą, to trzeba im wybaczyć, ponieważ tak naprawdę, to nienawidzą nie Kościoła, ale tego, co błędnie uznają za Kościół. Wytrwale pokazywał prawdę o Kościele i o człowieku podkreślając, że fundamentalnym problemem nie jest bezrobocie, finanse, gospodarka, ale kondycja człowieka.
Wybrałem, mam nadzieję, że ciekawe fragmenty jego wystąpienia w programie o Fatimie. Powiedział wówczas, że współczesny świat zrodził się 13 października 1917 roku, sugerując rozważenie tego, co zdarzyło się w trzech różnych miejscach na świecie: w Moskwie, w Rzymie i w Fatimie.
MOSKWA, w godzinach południowych, 13 październik 1917 roku.
Maria Aleksandrowicz, młoda rosyjska arystokratka, prowadzi katechezę 200 dzieci w cerkwi Iwerskiej Ikony Matki Bożej. Nagle powstaje zamieszanie. Do świątyni wpadają jeźdźcy, galopują główną nawą, przeskakują balaski ołtarzowe, niszczą ikony, gruchoczą rzeźby i ołtarz, po czym atakują dzieci i zabijają wiele z nich.
Maria Aleksandrowicz wybiega z krzykiem na zewnątrz. Wie, że zbliża się rewolucja, i podejrzewa, kto się za tym wszystkim kryje. Rusza do niego. – Stała się straszna rzecz! – woła. Uczyłam dzieci katechizmu, kiedy do cerkwi wtargnęli jeźdźcy i przypuścili szarżę! –Wiem – mówi przywódca rewolucjonistów. – Sam ich tam wysłałem. Było to jedno z wydarzeń zapowiadających wybuch rewolucji komunistycznej, która od tamtej pory jest udręką dla świata.
RZYM, 13 października 1917 roku, ta sama południowa godzina.
W całym mieście biją kościelne dzwony, obwieszczając radosną nowinę: konsekrację biskupa. Nowo wyświęcony biskup Eugenio Pacelli nie jest powszechnie znany, ale pewnego dnia stanie się największym duchowym przywódcą w walce przeciw rewolucyjnej tyranii komunizmu. Po święceniach biskup Pacelli udał się do Monachium. Właśnie w tym mieście 7 kwietnia 1917 roku komuniści wszczęli rewolucję pod wodzą marynarza i dwóch bolszewickich komisarzy: Levine a i Axelroda, którzy ogłosili światu powstanie republiki sowieckiej. Po ulicach krążyli uzbrojeni bojówkarze kierowani przez Karla Liebknechta i Różę Luksemburg. Utworzono Czerwoną Armię, która 25 kwietnia w samym Monachium zabiła 325 osób. Z karabinów maszynowych ostrzelano dom człowieka, który mimo pogróżek nie wahał się wstępować na ambonę w katedrze. W końcu postanowiono go zabić. Dowódca Czerwonej Armii Południa Seiler z bluźnierstwem na ustach uderzył w krzyż na piersiach kapłana. A ten powiedział po cichu – Dobrze, strzelajcie! Ale niczego nie osiągniecie. Próbuję tylko ocalić Niemcy. I nikt nie ośmielił się wtedy pociągnąć za spust. A był to Eugenio Pacelli, przyszły papież Pius XII. Ten Krzyż pektoralny, wypożyczony na czas programu, trzymał w swoich rękach Arcybiskup.
FATIMA, 13 październik 1917 roku, te same godziny.
W pobliżu, dzieci: Łucja, Hiacynta i Franciszek czekają na kolejne już spotkanie z niezwykłą Panią wysłanniczką Nieba, zwłaszcza że wcześniej Maryja obiecała dzieciom, iż 13 października dokona cudu, który dowiedzie prawdziwości Jej objawień. Tamtego deszczowego dnia w Fatimie towarzyszyło dzieciom 70 tysięcy osób, na ogół niewierzących. W Portugalii panowały wtedy anarchia i komunizm, poglądy antyklerykalne i ateistyczne. Większość przybyła z ciekawości czekając na zapowiedziany cud. I jak już wiemy tak się stało. Pomijam opis cudu, bo zapewne nasi czytelnicy dobrze Go znają. Wspomnę tylko, jak mówił w programie Arcybiskup Sheen: – gdy słońce zygzakowatym ruchem opadało ku zgromadzonym tłumom, ludzie krzyczeli ze strachu i wznosili błagalne modlitwy, przekonani, że zaraz zginą. Od tamtej pory Fatima gromadzi ludzi z całego świata, którzy wierzą, że pokoju nie buduje się w gabinetach polityków, bo pokój na świecie zależy od modlitwy, pokuty i poświęcenia.
Autor programu wspominał: „Byłem w Fatimie 13 października 1951 roku, kiedy zebrało się tam milion pielgrzymów, by modlić się o pokój…. Następnego ranka, kiedy wśród tłumów niesiono posąg Matki Bożej Fatimskiej, milion osób, oddając cześć Królowej pokoju, powiewało białymi chustami jak sztandarami czystości, a myśl arcybiskupa przeskoczyła nagle… na plac Czerwony w Moskwie, udekorowany sztandarami zabarwionymi krwią ofiar. Trudno było nie poczuć, że fatimski biały plac to jedyna odpowiedź na plac Czerwony w Moskwie…. Do wybuchu II wojny światowej by nie doszło, gdyby człowiek powrócił do Boga.
III wojna światowa nie musi wybuchnąć i nie wybuchnie, jeśli my powrócimy do Boga jako naród. Przyczyną zimnej wojny na świecie jest to, że nasze serca i dusze nie płoną ogniem Bożej miłości. dzięki mocy kobiety zło zostanie pokonane. Obecnie żyjemy w złej godzinie, bo wprawdzie dobro ma swój dzień, ale zło ma swoją godzinę. Skoro zatem żyjemy w złej godzinie, jak pokonamy szatańskiego ducha , jeśli nie dzięki Niewieście, którą Bóg wybrał, by zmiażdżyła głowę węża”.
Rozważanie niniejsze powstało w oparciu o artykuły zawarte w czasopiśmie „Miłujcie się” nr 2 – 2022.
Czesław Robak