Rozważanie na Niedzielę: Adoracja Jezusa w Najświętszym Sakramencie
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Już od ponad 400 lat Nabożeństwo Wieczystej Adoracji jest rozpowszechniane na całym świecie. Jako osobne nabożeństwo zostało ustanowione w katedrze w Mediolanie na początku XVI wieku. Do Rzymu Adorację wprowadził św. Filip Neri w 1548 roku, a Papież Klemens VIII upowszechnił ją w Kościołach.
1. Mówi: Ojciec z Niepokalanowa: (C.D.)
Adoracja jest po to, by spotkać się z Panem Jezusem; to czas na zatrzymanie i zapatrzenie się w Niego, żeby zawierzyć Mu wszystkie nasze sprawy, troski, problemy, których doświadczamy. Nawiedzając (nawet codziennie) Najświętszy Sakrament uświadamiamy sobie, że nigdy nie jesteśmy sami na tym świecie. To ogromna łaska, gdy możemy przyjść do Pana Jezusa, jak w czasach, gdy żył na ziemi.Tak, jak wtedy udzielał łask, tak i teraz ich udziela tym, którzy Go o to proszą.
W dokumentacji świadectw w biurze Parafii w Niepokalanowie można przeczytać o pewnym zdarzeniu.
Znajoma zakonnika opowiedziała mu, że kilka dni temu opiekowała się wnuczusią w domu. Jej syn zaoferował, że wyjdzie z małą na spacer. Zapomniał zabezpieczyć hamulec u wózka z niemowlęciem i sam wózek zjechał po schodach, a dziecko wypadło na beton, rozbijając sobie podstawę czaszki. Natychmiast trafiło do szpitala. Ona bardzo zszokowana udała się z mężem do Kaplicy Adoracji, by prosić o łaskę życia i zdrowia dla wnuczki. Rano oboje wyspowiadali się i przyjęli Komunię Świętą. Po powrocie do domu rodzice dziecka oznajmili im, że stan zdrowia dziecka jest już dobry, chociaż wcześniej lekarze twierdzili, że życie dziewczynki jest zagrożone. Spotkanie na adoracji z Bogiem, to spotkanie z Osobą, która nas kocha i chce wszystkiego co dla nas dobre. Ojciec duchowny podpowiada, żeby sprawy, którymi zajęte są twoje myśli spisać na kartce i powierzyć je Jezusowi, a potem usiąść (uklęknąć) przed Najświętszym Sakramentem i zająć się Bogiem a On zajmuje się wtedy twoimi sprawami .
Gdy zaczął adorować Pana Jezusa, będąc młodym chłopakiem i zastanawiając się nad swoją przyszłością, na początku wszystko go denerwowało. Mówi, że musiał „trzymać” się ławki, by nie wyjść z Kaplicy i często wtedy dręczyły go myśli: „Zobacz, ile mógłbyś zrobić w tym czasie. Pozostałem jednak wierny swoim postanowieniom”. Nie opuścił ani jednej minuty z wyznaczonych sobie godzinnych adoracji (od godziny dwudziestej do dwudziestej pierwszej). Mówi – Po jakimś czasie zauważyłem, że wchodzę inny do Kaplicy, a inny wychodzę. Pojawiły się radość i pokój serca. Nie miałem żadnych nadzwyczajnych doznań. Jednocześnie codzienne przebywanie w obecności żywego Jezusa sprawiło, że po 3 – 4 miesiącach znikneły jego wątpliwości dotyczące wyboru kapłaństwa. Miałem już pewność co do wyboru swojej drogi życiowej. – mówi.
Chodzi o to, by na adoracji stanąć w polu oddziaływania Boga, uświadomić sobie, że w monstrancji, czy też tabernakulum jest żywy i prawdziwy Jezus. Nie musimy nic mówić. Ojciec Mirosław ma jednak swoją ulubioną modlitwę: „Panie Jezu, Ty tu jesteś ja tu jestem – czyń ze mną co chcesz” . Pan Jezus ma rozwiązanie każdej sprawy, po co nam szukać podpowiedzi gdzie indziej? Bardzo wiele osób tłumaczy się, że nie może adorować, bo brakuje im czasu na modlitwę.
Ojciec Kopczewski przytacza na to świadectwo pewnego profesora Uczelni Wyższej. Nie modlił się, bo na uczelni miał zbyt wiele zajęć, chociaż był osobą wierzącą. Kiedyś jednak postanowił sobie, że cokolwiek by się nie działo, poświęci codziennie dwie godziny dla Pana Boga. I gdy to sumiennie zaczął wypełniać, okazało się, że stała się dziwna rzecz. Przestał mieć zaległości i po raz pierwszy w jego życiu pojawił się WOLNY CZAS! To paradoks modlitwy, że to nie jest strata czasu, a jego zyskanie! Pan Bóg tak urządza nasze zajęcia, że w o wiele krótszym czasie zrobimy to, co wcześniej zajmowało nam bardzo wiele czasu. Dzięki modlitwie, to my czerpiemy ze źródła miłości, dobroci, cierpliwości, przebaczenia i pokoju.
Bo człowiek, to jak bateria, gdy nie zostanie naładowana, przestaje pracować. A tu, to Pan Bóg ma zawsze dla nas czas, bo ludzie nie zawsze mogą znaleźć czas na wysłuchanie drugiego człowieka. Pana Jezusa można też adorować w tabernakulum, bez wystawionego Najświętszego Sakramentu. Jeśli będziemy Go szczerze adorować, to na pewno ześle nam łaski.
2. Mówi: ks. Jan Sikorski – b. Proboszcz w kościele św. Józefa na Kole w Warszawie.
Ta adoracja trwa od 35 lat – Podczas pierwszej wizyty w kościele zrobiło mi się przykro, gdy zamiast otwartej świątyni zobaczyłem kraty w drzwiach. Pomyślałem sobie: to moja pierwsza parafia, nie mogę pozwolić, aby kościół był zamknięty. Zacząłem uświadamiać wiernym, że aby kościół mógł być otwarty, powinni włączyć się w stałe dyżury modlitewne. Odpowiedź na tę prośbę była pozytywna i kościół pozostawał otwarty cały dzień, a z czasem do północy. Dalej opowiada, że gdy zaprosił na rekolekcje śp. Ks. Krzysztofa Małachowskiego – apostoła Adoracji, to on tak zapalił ludzi, mówiąc o całodobowych adoracjach w USA, że wierni sami prosili o taką adorację u nas. Od razu powstało bractwo adoracyjne, do którego należą ci, którzy zdecydowali się adorować Pana Jezusa o stałych godzinach. Superior bractwa, nadzoruje tygodniowy grafik adoracji, przyjmuje zgłoszenia o nieobecnościach, w razie potrzeby szuka zastępstwa.
3. Mówi: Maria Paluch – od 2008 roku jest superiorem bractwa na Kole w Warszawie.
Uczestniczyłam w rekolekcjach z ks. Małachowskim, po których zrodziło się dzieło wieczystej adoracji. Wtedy w sercu zapadła decyzja, że chcę podjąć się stałych dyżurów. To były wieczorne godziny, zawsze przychodził po mnie mąż, który z czasem także włączył się w adorację. Czas adoracji, to powierzanie się Panu Jezusowi i czerpanie z Jego miłości po to, by dzielić się nią z innymi w tym pełnym zawirowań świecie. Gdy mam dyżur, rzucam wszystko i idę do kościoła, bo tam jest Pan Jezus.
4. Mów: Pani Anna – włączyła się na samym początku pandemii.
Kościoły wówczas się zamykały, ludzie starsi obawiali się o zdrowie, więc, gdy usłyszeliśmy z mężem ogłoszenie z prośbą o włączenie się nowych osób w wieczystą adorację, od razu się zgłosiliśmy. Gdy zadzwoniłam do Marii Paluch, spytała kiedy mam czas na dyżur, odpowiedziałam, że poniedziałki rano (od czwartej do piątej godziny ). Wiąże się to z trudem i zmęczeniem, ale WARTO! To jest godzina zatrzymania, sam na sam z Panem Jezusem, która przynosi owoce w codziennym życiu, a pracy i obowiązków mam dużo, bo mamy czworo dzieci i wszystkie są w edukacji domowej. Podziwiam Marię Paluch, bo nawet, gdy kiedyś o godzinie 1,40 w nocy wysłałam sms, że nagle rozchorowałam się, szybko otrzymałam odpowiedź, że nie ma problemu i ona mnie zastąpi.
5. Mówi: ks. dr Zbigniew Godlewski – obecny proboszcz Parafii na Kole w Warszawie.
W wieczystą adorację na Kole włączają się również inni wierni, którzy nie deklarują stałych dyżurów. Jeśli wejdę do kościoła około 21.00 lub 22.00 to bywa, że ludzi jest tyle, jakby zbierali się na jakieś nabożeństwo. Czasem biskupi z innych diecezji zaczynają na nasz wzór tworzyć w swoich diecezjach kaplice wieczystych adoracji. W 2012 roku zwołaliśmy I Krajowe Forum Wieczystej Adoracji, wówczas w Parafiach było 10 takich ośrodków, a w tym roku w maju odbyło się dziesiąte Forum i w nim wzięło udział 30 Parafii, gdzie całodobowo adoruje się Pana Jezusa. Forum takie, to piękny czas spotkania, kiedy możemy się policzyć, podzielić doświadczeniami i umocnić. Na tegoroczne Forum przyjechało bardzo wiele osób, w tym liczna reprezentacja księży, a uroczystą Mszę św. sprawował nuncjusz apostolski ks. Abp. Salvatore Pennacchio.
Myślę, że ksiądz Proboszcz naszej Parafii wyraził swoją życzliwość dla ewentualnych chętnych osób zainteresowanych zorganizowaniem takiej adoracji w naszej Parafii.
Z wyrazami szacunku
Czesław Robak.