Rozważanie na Niedzielę: 0 losach narodu polskiego (I)
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Piaśnica, Auschwitz, Palmiry, Katyń….
Te miejsca są symbolami zagłady polskich elit niepodległościowych. Za nimi kryją się tysiące dalszych, mniej znanych. Ich suma wyraża bezmiar polskiej hekatomby II wojny światowej. Choć ogrom strat, cierpienie ofiar, ból ich bliskich były identyczne bez względu na to czy zadawał je oprawca niemiecki czy sowiecki, to jednak zbrodnia katyńska ma wymiar szczególny. Z Katyniem nierozerwalnie związane jest kłamstwo. Sowieccy sprawcy skutecznie zaprzęgli w nie wolny świat. W Moskwie do dzisiaj nie ujawniono wszystkich dokumentów związanych ze zbrodnią katyńską, a klauzulą tajności objęto uzasadnienie umorzenia rosyjskiego śledztwa.
W niemieckich, wcześniej już opracowanych planach eksterminacyjnych (jeszcze przed wybuchem wojny) Polacy, po wymordowaniu warstw przywódczych i wszystkich gotowych stawić opór, mieli zostać zredukowani do taniej siły roboczej, pozbawionej jakichkolwiek aspiracji do wyższych potrzeb oraz do własności, co ostatecznie miało prowadzić do całkowitej likwidacji Narodu w ciągu kilkudziesięciu lat.
Natomiast Sowieci, unicestwiając polskie elity, zamierzali zastąpić je skomunizowanym uległym elementem gotowym budować sowiecką kolonię. Nie udało się do tego planu wykorzystać – poza nieliczną garstką – polskich oficerów i policjantów którzy trafili do sowieckiej niewoli po 17 września 1939 roku. Nie poddali się komunistycznej resocjalizacji i pozostali w więzieniach i obozach. Zostali nazwani „zawziętymi wrogami władzy sowieckiej, pełnymi nienawiści do ustroju sowieckiego”, czekającymi na uwolnienie „aby mieć możliwość aktywnego włączenia się do walki przeciwko władzy radzieckiej”. Dlatego zastosowano wobec nich, bez postawienia przed sądem, najwyższy wymiar kary – „rozstrzelanie”, łamiąc wszelkie międzynarodowe konwencje chroniące jeńców wojennych.
Zostali zamordowani strzałami w tył głowy, gdyż nie wybrali zdrady, nie poszli na współpracę. Nie rokowali nadziei na wykorzystanie ich do budowy sowieckiej polskojęzycznej kolonii, Polski oderwanej od swego wielowiekowego dziedzictwa, od Kościoła, tradycji, Polski pozbawionej duszy.
Słynny malarz i pisarz Józef Czapski, autor „Wspomnień ze Starobielska”, zaangażowany przez generała Władysława Andersa do poszukiwania zaginionych oficerów, tłumaczył; Stalin wiedział, że gdyby zamordowani w zbrodni katyńskiej wrócili do Polski, to byłyby: wojna i powstania, więc: „Trzeba było Polskę złamać, no , uciąć głowę, aby uczynić ją najpodrzędniejszą” – jak pisał Czapski.
W przejmujący sposób wyraziły to dzieci ppor. Gustawa Szpilewskiego, zamordowanego przez Sowietów w Katyniu, składając na Jego symbolicznej mogile szarfę: „Dziękuję Ci TATUSIU , że nie poszedłeś na współpracę”.
Podporucznik Gustaw Szpilewski jest jedną spośród ponad 21 tysięcy ofiar zbrodni katyńskiej, z których ponad 4400 spoczywa w Katyniu.
„Straszne. Jeden, dwa, trzy trupy ludzkie robią już ciężkie i przygniatające wrażenie. Proszę sobie wyobrazić ich tysiące, tysiące i wszystkie w mundurach oficerów polskich . …Kwiat inteligencji, rycerstwo Narodu” – zapamiętał Józef Mackiewicz , jeden ze świadków niemieckiej ekshumacji na wiosnę 1943 roku.
Jakże podobne są życiorysy wielu ofiar: członkowie Związku Walki Czynnej czy Związku Młodzieży Polskiej, „Zet”, ochotnicy do Legionów Polskich i Legionu Puławskiego, uczestnicy walki o Lwów, powstańcy wielkopolscy, powstańcy śląscy , plebiscytowi działacze i obrońcy Ojczyzny przed bolszewikami, kawalerowie Virtuti Militari , Krzyża walecznych , Krzyża Niepodległości. A w odrodzonej Polsce: oficerowie i policjanci, uczeni, inżynierowie, lekarze, kapłani, poeci, pisarze i dziennikarze. Obywatele Rzeczypospolitej: Polacy, Ormianie, Żydzi, Ukraińcy, Białorusini, Gruzini. Nad ich katyńskimi mogiłami dr Edmund Seyfried z Rady Głównej Opiekuńczej powiedział w 1943 roku, że zginęli, aby Polska istniała.
Obecny w Katyniu pisarz, prezes Związku Zawodowego Literatów Polskich i były prezes PENClubu Ferdynand Goetel zauważył, że „… jeżeli słusznie powiedział dr Szyfried, że polegli w Katyniu Polacy zginęli, aby Polska istniała, to nikt z nas nie rozumiał wówczas tragicznego znaczenia tych słów. Polska bowiem, związana z tymi prochami, miała istnieć już jako widmo spędzające z oczu Zachodu sen bezpieczny”. Zdumiewa diaboliczna zdolność sowietów do wciągnięcia w swe kłamstwo wolnego świata. Wszyscy wiedzieli, kto jest sprawcą, ale kłamali i utrudniali powiedzenie prawdy.
Wygodniej było przyjąć sowiecką wersję o niemieckiej winie, tym bardziej, że już od blisko czterech lat Polacy każdego dnia doznawali bezmiaru cierpienia i bestialstwa od Niemiec, a wiedza o tym szeroko rozeszła się po świecie.
Gdy do okupowanej Warszawy w kwietniu 1943 roku dotarła podana przez Niemców wiadomość o odkryciu pod Smoleńskiem zwłok tysięcy polskich oficerów, przyjęto ją z niedowierzaniem . Z czasem dopiero niektórzy zaczynali rozumieć jej znaczenie polityczne.
„Wstrząs moralny nie był zapewne tak silny jakby się można było spodziewać. Lata okupacji oswoiły już ludzi ze zbrodnią. Szaleństwo niemieckie przyczyniło się do tego, że Katyń oszołomił tylko na krótko opinię polskiego społeczeństwa. W chwili bowiem, gdy prasa i megafony niemieckie głosiły patetyczne szczegóły o Katyniu i piętnowały Rosjan, pierścień gestapowców otoczył getto warszawskie dokonując gigantycznej zbrodni wyniszczenia zamkniętych w nim Żydów.
Przeciętny warszawiak, mając na oczach dowód tego, co popełnić są w stanie Niemcy, położył Katyń na ich karb. Ludzie przenikliwi zdawali sobie sprawę, że wymordowanie jeńców polskich w Katyniu jest dziełem Rosjan” – pisał Goetel. A większość Polaków wyznawała „Starą, nieugiętą wiarę w rozum i cnotę Zachodu i słuszność jego postanowień. I w tej kwestii – mimo tych historycznych doświadczeń nic się nie zmieniło. Tym bardziej, że angielska cenzura skutecznie dbała, aby nie dopuszczać do druku treści przedstawiających fakty dowodzące zbrodniczej polityki komunistycznej Rosji i jej planów sowietyzacji zajmowanych ziem.
Inaczej było w Stanach Zjednoczonych, gdzie w tamtejszej liberalnej prasie Sowiety były swoistą demokracją, a NKWD porównywano raczej do FBJ niż do Gestapo. Po odkryciu katyńskich grobów nie brakło tekstów oskarżających rząd RP o „ uleganie „goebbelsowskiej propagandzie” i rozbijanie alianckiego sojuszu. Szczerze o tej atmosferze pisał amerykański dziennikarz George Sokolsky”.
„Dzisiaj nikt nie chce mieć kłótni z Sowietami. Dlatego też Polacy proszeni są, by trzymali język za zębami. Prosi się ich, by okazali lojalność wobec ogólnej sytuacji. Oczywiści moglibyśmy o tym wszystkim powiedzieć prawdę. Moglibyśmy powiedzieć Polsce: „Wojna ta rozpoczęła się w waszej obronie. Wyście złożyli zdecydowanie największe ofiary. Kraj Wasz został zniszczony, ludność Wasza wymordowana. Jednakowoż my potrzebujemy Rosjan więcej od Was. Nie możemy pozwolić sobie na kłótnię z Rosjanami. Doprawdy, szalenie nam przykro”.
„To by było prawdziwe, ale my nie lubimy mówić prawdy, o niczem. Głos Polski jest słaby, tak, jak głos każdego rządu na wygnaniu. Kraje te mają być potulne i milczące”.(CDN)
Ciąg dalszy tych rozważań (Art. Dr J. Szarka IPN) nastąpi.
Czesław Robak