Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Niedawno "Nasz Dziennik” na swoich łamach zamieścił krótki artykuł Pani Joanny Wielicdd Szarkowej pt. "Święci powstańcf". Jego treść, wydaje mi się, jest ważna i cenna dla naszych parafian. Poniżej cytuję obszerne fragmenty tego artykułu. Otóż, jak wszyscy wiemy:
"W nocy z 21 na 22 stycznia 1863 roku rozpoczęło się Powstanie Styczniowe. Jego wybuch został wymuszony przez tzw. brankę, czyli pobór polskiej młodzieży patriotycznej do carskiego wojska na 25 lat! Nieprzygotowane powstanie w niesprzyjającej sytuacji międzynarodowej nie miało realnych szans powodzenia. Mimo to przez powstańcze oddziały przewinęło się ponad 200 tysięcy patriotów, którzy stoczyli 1200 bitew i potyczek. Przystępując do powstania, składano przysięgę: "Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej Jedynemu, Przenajświętszej Matce Boskiej i Wszystkim Świętym, że od dziś dnia wstępuję na Służbę Ojczyzny, wszystko co mam Jej poświęcając. Będę posłusznym Władzy Narodowej w osobie wskazanego mi naczelnika i na pierwsze wezwanie wstawię się, nie zwlekając ani chwili. (…). Tak mi Panie Boże dopomóż i Jego Matko Święta i Dziewico Przeczysta, Orędowniczko dusz naszych, jako ja pragnę dopomóc Ojczyźnie mojej! Amen".
Jednym z tysięcy młodych ochotników, którzy poszli do Powstania byt Adam Chmielowski, znany dzisiaj jako Święty Brat Albert. Wtedy był studentem Szkoty Rolniczej w Puławach i miał 18 lat. Razem z kolegami utworzyli oddział nazwany od miejsca szkoty, Puławiakami. Dowodził nim 19-letni Leon Frankowski. Ci młodzi chłopcy od początku walczyli bardzo dzielnie i odnosili kolejne zwycięstwa. Ale po 2 miesiącach zostali pod Sandomierzem rozbici przez kozaków. Potem służyli pod gen. Marianem Langiewiczem. Adam Chmielowski walczył pod Grochowiskami, wjednej z najkrwawszych i zwycięskich bitew powstania. Należał do oddziału niezwykle dzielnych żołnierzy, nazywanych Żuawami Śmierci, bo przysięgali albo zwyciężyć, albo zginąć.
W kolejnej bitwie pod Mełchowem, 30 września 1863 roku, Adam został ranny i stracił nogę. Szybko pogodził się ze swym kalectwem i nigdy z tego powodu nie użalał się nad sobą. Ofiarowałje Bogu w intencji odzyskania przez Polskę wolności. Po powrocie do Polski stał się stawnym malarzem, ale wkrótce porzucił sztukę i jako Brat Albert zaczął pomagać najbiedniejszym. Poświęcił im całe dalsze życie i założył opiekujący się nimi zakon albertynów. Za to Papież Jan Paweł Il ogłosił go świętym.
W Powstaniu Styczniowym walczył również święty Rafał Kalinowski, z "kształcenia inżynier wojskowy, który dowodził Powstaniem na Litwie. Został aresztowany i skazany na śmierć, ale "trok zamieniono mu na ciężką katorgę na Syberii. Wrócił z niej po 10 latach. W 1877 roku wstąpił do zakonu karmelitów bosych.”
Zachęcam zwłaszcza młodych parafian do poszerzania swojej wiedzy o sylwetkach wielu Patriotów Polaków. Czesław Robak.