Parafia Trójcy Świętej w Koniecpolu

  Parafia Trójcy Świętej w Koniecpolu

  Parafia Trójcy Świętej w Koniecpolu

Rozważanie na Niedzielę: O żołnierzach wyklętych

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

„Było ich niemal 180 tysięcy — księża bezpośrednio po koszmarze niemieckiej okupacji podjęli walkę przeciwko kolejnemu zniewoleniu Polski, tym razem przez sowiecki komunizm. Od 2012 roku corocznie 1 marca oddajemy im hołd.

Koc, piecyk żelazny, gliniany garnek, lampa naftowa i dwie lampki na baterie — w takich spartańskich warunkach ukrywał się w prowizorycznym bunkrze leśnym młody Józef Boś „Lot”. Po tym, jak latem 1952 roku ubecy aresztowali kilku wspierających go mężczyzn, jego dni były policzone. 11 września zginął w obławie koło wsi Krzepocin na Pomorzu Zachodnim. W raportach bezpieki czytamy o nim: „groźny bandyta”, „niebezpieczny dywersant". Dziś o takich jak on mówimy z uznaniem: Żołnierze Wyklęci. Obchodzony 1 marca Narodowy Dzień Pamięci „Žołnierzy Wyklętych” to oddanie hołdu prawdziwej elicie elit — ludziom, którzy w Ojczyźnie opanowanej przez wojska sowieckie frwali — nieraz przez kilka lub więcej lat – w aktywnym oporze przeciwko najeźdźcom.

Nierzadko z bronią w ręku, jak Józef Boś, w wielu zaś przypadkach jako logistycy, łącznicy, wywiadowcy, drukarze i kolporterzy podziemnej prasy. Wywodzili się z rómych nurtów politycznych. Ich wspólnym mianownikiem była nierówna walka o wolną Polskę — przeciwko komunistycznemu zniewoleniu.

Totalitarna władza, przeciwko której podnieśli rękę, nazywała ich wrogami ludu, krzeb a w anonimowych dołach i próbowała wymazać z historii. Dziś przywracamy nowej pamięci i staramy się odnaleźć ich doczesne szczątki. W przypadku Józefa Bosia poszukiwania prowadzone przez IPN zakończyły się sukcesem. 22 lipca ubiegłego roku rodzina otrzymała notę identyfikacyjną. Takie chwile utwierdzają w przekonaniu, że nasza praca ma głęboki sens”. — napisał dr Karol Nawrocki Prezes IPN. W DODATKU HISTORYCZNYM zamieszczonym w „Naszym Dzienniku” z dnia 1 marca 2023 r.

GLORIA VICTIS

„Zwycięstwo będzie twoją nagrodą”

Takie słowa słyszał żołnierz AK w odpowiedzi po złożeniu przysięgi. Walczyli, by wygrać, czekali na zwycięstwo, a więc na Polskę wolną i suwerenną. Jednak inaczej potoczyły się losy wojny. Kresy wcielono do ZSRS, w reszcie kraju Sowieci zainstalowali poddańczy rząd.

Ci, którzy dotychczas walczyli z Niemcami, teraz byli bezwzględnie prześladowani przez NKWD i UB. Po raz pierwszy miano Žołnierz Wyklęty nadano w trakcie prezentacji w całej Polsce specjalnej wystawy o powojennym podziemiu w 1993 roku. Słowa te zostały użyte, gdy Sejm RP ustanawiał w 2011 roku dzień 1 marca Narodowym Dniem Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Wyklęci , bo skazani zostali na wyniszczenie, zarówno fizyczne, jak i wymazanie z pamięci. Byli zabijani torturowani, skazywani na karę śmierci („Nil", Pilecki i inni) lub wieloletnie więzienie , mieli na sobie piętno „bandyty”. Dążono do tego, że najlepiej będzie , żeby o nich zapomniano . Stąd przemilczano ich historie życia, chowano ich ciała w bezimiennych grobach. Zbigniew Herbert w swoim wierszu „Wilki” napisał „Ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy”. Dopiero z chwilą odzyskania przez Polskę niepodległości można było przerwać milczenie, powstają książki, filmy, ekshumowane i godnie chowane są ciała anarłych i zamordowanych bohaterów Żołnierze Wyklęci przestali być wyklęci. Partyzantka leśna była tylko jednym z elementów podziemia niepodległościowego we wspomnianej na wstępie liczby 180 tysięcy osób. W tej ilości znajdowało się ok. 17 tysięcy w oddziałach partyzanckich. Prawie 90% Wyklętych to nie „leśni”, ale osoby będące w głębokiej konspiracji: wywiadowcy, łącznicy, kolporterzy i drukarze.

Ostatni, czwarty Zarząd Główny WiN został rozbity Przezokupanta i UB jesienią 1947 roku, a datę 1 marca 1951 r. wykonania wyroków śmierci najego przywódcach uznano za symboliczny koniec zorganizowanego podziemia. Dlatego właśnie 1 marca obchodzimy Dzień „Žołnierzy Wyklętych”. Z działań zbrojnych podziemia niepodległościowego należy wymienić: uwalnianie więźniów rozbrajanie posterunków, rozstrzeliwanie ubeków, organizowanie przerzutów przez granice, utrzymywamie szlaków kurierskich. Z rąk podziemia zginęło ok. 12 tysięcy funkcjonariuszy UB, MO, KBW, ORMO WP oraz około tysiąca enkawudzistów. Pisał dr Michał Wenklar z IPN Kraków.

Ciekawie opisała dzieje antykomunisty Józefa Bosia w wyżej wspomnianym DODATKU. Pani dr Sylwia Karowicz — Bienias z Biura Badań Historycznych IPN. Jego antykomunistyczna działalność polegała przede wszystkim na pogadankach z rolnikami, zastraszaniu działaczy komunistycznych, akcjach ulotkowych zniszczenie plantacji pomidorów oraz zabicie owiec w spółdzielniach produkcyjnych (polskich odpowiednikach kołchozów i sowchozów w ZSRR) Postanowiono go jednak wyeliminować jako „wroga”. Z chaotycmej dokumentacji w UB wynika, że niezwykle inteligentny „wróg” był tak gro"' dla funkcjonariuszy, że posterunki MO barykadowały się przed nim na noc, ponieważ był on jednocześnie wszędzie i nigdzie. W końcu został wytropiony i 11 września 1952 roku zastrzelony przy wejściu do swojej kryjówki w lesie, na północ od wsi Krzepocin. Badający dokumentację UB dotyczącą jego śmierci stwierdzili, że śmierć Bosia była zaplanowaną egzekucją. Poszukiwania ciała wyklętego prawie 70 lat. Ciało zostało znalezione niedawno, ukryte pod innymi pochówkami na cmentarzu Centralnym w Szczecinie.

Rodzina zamordowanego przez UB bohatera 22 lipca 2022 roku otrzymała notę identyfikacyjną (wśród 30 — tu wręczonych w Belwederze — bliskim odnalezionych ofiar komunizmu). 8 marca 2023 roku odbyła się kolejna uroczystość, podczas której ujawniono nazwiska dwudziestu ofiar, których szczątki odnalazł zespół Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN. Motto towarzyszące Zespołowi pod kierownictwem profesora Krzysztofa Szwagrzyka brzmi: „Powracamy po Swoich, aby nikogo nie pozostawić na polu bitwy”.

Czesław Robak

II Niedziela Wielkiego Postu

"Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.

Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni.

I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!» I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.

A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy „powstać z martwych”."

Rozważanie na Niedzielę: O Bł. Stefanie Frelichowskim (cz. II)

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

KRES MĘCZEŃSKIEJ DROGI W DACHAU

Jak już napisałem wcześniej, błogosławiony ks. Stefan Wincenty Frelichowski święcenia kapłańskie otrzymał w niedzielę 14 marca 1937 roku w katedrze w Pelplinie. Napis na prymicyjnym obrazku brzmi: „Przez krzyż cierpień i życia szarego — z Chrystusem — do chwały zmartwychwstania”.

Przez tylko dwa lata posługiwał jako wikary w parafii Trójcy Świętej w Wejherowie, a od 1 lipca 1938 r. — w parafii NMP w Toruniu, gdzie przeprowadziła się z Chełmży jego najbliższa rodzina. Niestety już 11 września 1939 roku został aresztowany wraz z innymi kapłanami z parafii toruńskiej, na kilka dni go zwolniono, ale 17 października zaczęła się męczeńska pięcioletnia droga błogosławionego kapłana Tak, jakby przepowiedział, pisząc w Wielki Piątek 1936 roku w swoim pamiętniku słowa: „Jestem przekonamy, że trudy dotychczasowe to nic, że cierpienie prawdziwe dopiero projdzie. Jeżeli Mistrz cierpiał, to co, sługa może nie cierpieć? Nie wiem, jakie będzie moje cierpienie. Ale wiem, że ono przyjdzie. Tobie, Panie, już je składam w ofierze i dla Ciebie chcę cierpieć, bym wypełnił moje zadanie na ziemi” .

Przeszedł przez więzienie w Toruniu (Fort VII). Na początku stycznia 1940 r. ks. Stefan został przewieziony wraz z innymi więźniami do obozu pracy w Nowym Porcie Gdańskim, a następnie db obozów koncentracyjnych w Stutthofie Sachsenhausen i w końcu do Dachau (gudzień 1940 r.).

Tu w najokropniejszych warunkach cały czas wypełniał swą kapłańską posługę. „Ksiądz Wincenty obóz uważał za swoją parafię, pamiętał, że dobry pasterz idzie szukać owieczek” — wspominał ks. T. Sukiennik. A Ks. Władysław Górski pisał: „ks. Wicek odprawiał Mszę św. w iście katakumbowych warunkach, między pryczami, za kielich służyła mu szklanka, ołtarzem było łóżko, trochę wina i hostię zdobył od księży niemieckich, którzý na swoim bloku mieli przynajmniej kaplicę i Mszę św.” Kleryk Żelazek — werbista ( po wojnie misjonarz w Indiach ) tak opowiadał: „W wirze życia obozowego, który porywał i znosił swobodę inicjatywy, a na twarzach ludzi wypisywał ubóstwo myśli, pozostał zawsze kapłanem o gorącym i świeżym polocie ducha. Niewola ciała nie znaczyła u niego niewoli ducha”.

W czasie epidemii tyfusu plamistego, kiedy zarażeni więźniowie zostali oddzieleni od reszty, otoczeni kolczastym drutem i pozostawieni bez opieki z zewnątrz, ks. Frelichowski w nocy przekradał się do chorych, by zanieść im cudem zdobyte lekarstwa, jedzenie i Komunię św. Gdy zezwolono na posługiwanie chorym namówił do tego ponad 20 innych kapłanów. Jego posługę opisał ks. bp Franciszek Korszyński: „Pod osłoną nocy przedzierał się przez kolczaste druty, oddzielające bloki zarażonych i szedł do tych najbiedniejszych w całym obozie, niósł im pożywienie i lekarstwa, jakie dostał od kolegów , otrzymujących paczki z kraju, a przede wszystkim szedł do nich ze swoim sercem, ze swą pociechą, z kapłańską władzą rozgrzeszania i z Panem Jezusem, by zasilać ich dusze na drogę do wieczności.

Ksiądz Frelichowski zaraził się tyfusem w połowie lutego 1945 roku. Prawie umierający zrywał się z pryczy, by biec do chorych, tak że pielęgniarze musieli przywiązywać go do posłania prześcieradłami. Stanisław Bieńka pracujący w obozowej trupiarni, a mający księdza Wicka z harcerstwa, odwiedzał go na bloku zakaźnym, również w dniu jego śmierci: „Sanitariusz poinformował mnie, że ks. Frelichowski, chory na tyfus plamisty, powikłany zapaleniem płuc, jest przez cały dzień nieprzytomny. Przysiadłem na łóżku i po przetarciu mokrą chustką Jego twarzy — zacząłem szeptać, że przyszedłem do Niego, mówiąc swoje imię. Po pewnym czasie Stefan otworzył oczy, lekko uśmiechnął się i wyszeptał: "Dziękuję ci braciszku". Ucieszony zacząłem pocieszać go, że wszystko będzie jeszcze dobrze — wtedy On cichutko się odezwał: "Bóg ci wynagrodzi", a potem dodał: "Ty wrócisz do Polski — a mnie Bóg już wzywa". Jeszcze coś bardzo cicho mówił tak, że nie mogłem m•ozumieć, wreszcie nieco głośniej dodał: "Taka wola Boga naszego I następnie dość spokojnie usnął”.

Bohaterski kapłan zmarł 23 lutego 1945 roku, dwa miesiące przed wyzwoleniem obozu. Pod koniec istnienia obozu w Dachau udawało się przekupić rewirowych i bez wiedzy władz obozowych wystawić ciała zmarłych współwięźniów w trumnie w kostnicy, zanim zostaną spalone. Tak też się stało po śmierci ks. Frelichowskiego. Stanisław Bieńka mobił pośmiertną maskę twarzy kapłana i wciągnął dwie cząstki kostek z palców: wskazującego oraz kciuka. Jedną z nich zagipsował w masce, drugą umieścił w kawałku wapna z którego zrobił mały kawałek kredy „Umówiliśmy się, że wieczorem po apelu zorganizujemy w ścisłej tajemnicy przybycie kilkunastu księży, by mogli pożegnać naszego świętego przyjaciela przed odwiezieniem w dniu następnym do Icematorium. W godzinach popołudniowych odlałem z negatywu maskę gipsową twarzy śp. Stefana, gdzie wmurowałem jedną kostkę, a drugą spreparowałem osobno. Wieczorem po apelu przybyło ok. 30 księży i kilku więźniów cywilnych, tak że w maleńkiej Totenkammer (trupiarnia) zrobił się tłok. Z plantacji przyniesiono kilka kwiatów i położono na ciało śp. Stefana Frelichowskiego, przykrytego prześcieradłem. Po krótkich modłach pojedynczo rozeszli się wszyscy do swoich bloków, a ja przykryłem trumnę deskami, by następnego dnia zabrano tak Sługę Bożego Stefana Frelichowskiego do krematorium". — zapamiętał Stanisław Bieńka. Wspomnienia o męczenniku spisali wówczas ks. Bernard Czapliński i o. Marian Zelazek.

Ksiądz Stefan Wincenty Frelichowski został beatyfikowany przez Jana Pawła II 7 czerwca 1999 roku w Toruniu podczas czerwcowego nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Od 22 lutego 2003 roku jest patronem polskich harcerzy obchodzących każdego roku tego dnia Dzień Myśli Braterskiej.

Drodzy Państwo: To rozważanie zamieściłem tu, prawie w całości, cytując słowa napisane przez Panią dr Joannę Wieliczkę — Szarkową („Nasz Dziennik" z dnia 22 lutego 2023 r.). To jest kolejne nasze rozważanie o obozie w Dachau.
Czesław Robak

I Niedziela Wielkiego Postu

"Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. A przebywał na pustyni czterdzieści dni, kuszony przez Szatana, i był ze zwierzętami, aniołowie zaś Mu służyli.

Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!"

Rozważanie na Niedzielę: O Kongresie Eucharystycznym

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

W "NASZYM DZIENNIKU” została zamieszczona ważna i ciekawa dla nas rozmowa Pani Redaktor Małgorzaty Bochenek z ks. Ireneuszem Okarmusem dyrektorem Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego Kurii Metropolitalnej w Krakowie, dotyczącej zaplanowanego ( właśnie trwają przygotowana) Kongresu Eucharystycznego w archidiecezji krakowskiej. C artykuł pt. "Eucharystyczny ratunek", z dn. 27-28 stycznia 2024 r.)

Kongres odbędzie się w dniach od 28 marca do 15 czerwca, a inauguracja nastąpi w sanktuarium św. Jana Pawła I l w Krakowie, czyli w Wielki Czwartek w Dniu Kapłańskim, Dniu Ustanowienia Eucharysti, Mszą Krzyżma. Ksiądz Okarmus powiedział :

"Wyniki badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego okazują, że tylko 29 procent katolików w Polsce uczęszcza co niedzielę na Eucharystię, a mniej więcej połowa z nich przyjmuje regularnie Pana Jezusa w Komunii Świętej. Jeszcze 20 lat temu uczestników niedzielnych Mszy Świętych było 0 20 procent więcej. Pojawia się pytanie, co będzie za kolejnych dwadzieścia lat?.

Jeżeli nie pogłębimy pobożności,tzn. Wiary w to, że Jezus, nasz Bóg, Zbawiciel, jest obecny ze Swoim bóstwem i Uwielbionym człowieczeństwem w Eucharystii, to nie ma nadziei, aby za kilkanaście lat Kościół byt wspólnotą wypełniającą świątynie. Kongres Eucharystyczny jest jedną z ostatnich szans, aby zatrzymać "proces erozji chrześcijańskich dusz", który dzieje się pod wpływem wielu negatywnydn zjawisk duchowych i kulturowych w naszych czasach. Ratunkiem jest odnowa pobożnośd eucharystycznej i karmienia się Nim, co jest związane z byciem w stanie łaski uświęcającej. Kongres jest tak pomyślany. aby u wszystkich rozbudzać miłość do Eucharystii.”

Kongres będzie się odbywał we wszystkich parafiach archidiecezji. Będą prowadzone kazania katechizmowe ( trzy kolejne niedziele kwietnia) zaś w maju będą cztery niedziele tzw. Adoracyjne (adoracja w ciszy podjętej na zakończenie Mszy św.). Będą też organizowane kilkugodzinne czuwania adoracyjne". Trzeba zauważyć, że na tym Kongresie kapłani będą zwracać uwagę wiernych na trzy tajemnice: Chrystus składa siebie w bezkrwawej ofierze podczas każdej Mszy Świętej; Chrystus jest naszym pokarmem, daje się nam w Komunii św.; Chrystusjest Tym, który mówi: "Jestem z wami”. On jest obecny w konsekrowanej Hostii i czeka na nas".

W trakcie Kongresu będzie wiele innych wydarzeń w całej archidiecezji, a wśród nich będzie peregrynacja relikwii niedawno wyniesionej na ołtarze rodziny Ulmów. Wiktoria i Józef Ulmowie są pięknym przykładem pobożności w rodzinie! Jest to cudowny przykład, jak przeżywanie Eucharysti buduje człowieka duchowo i że ma to przełożenie na konkretne czyny w codzienności – mówi ks. Okarmus. Hasło Kongresu brzmi: "Jestem z wami". Zainteresowanych zachęcam do wejścia na stronę: https://eucharystyczny.diecezja.pl/

Organizatorzy liczą na wiele dobrych owoców tego wydarzenia. Jednym z nich mogłoby być zwiększenie liczby parafii, w których zaczną się odbywać systematyczne czuwania przed Najświętszym Sakramentem. Ludzie powinni miećtę możliwość, aby w ciszy spotkać się z Jezusem; Ponadto Kongres ma posłużyć temu, by wielu zrozumiało, że wyznawanie wiary w Pana Jezusa, to wielki dar, ogromna taska, a nie obciach, jak to dziś próbuje się wmówićzwłaszaa młodym ludziom Nie możemy wstydzić się wiary, mamy obowiązek dzielić się nią. Wiara w Jezusa Chrystusa i Jep obecnośćw Komunii świętej ZMIENIA WSZYSTKO! Streszcz. Cz.Robak

VI Niedziela Zwykła

"Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić ». A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony.

Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Bacz, abyś nikomu nic nie mówił, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich».

Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego."

Rozważanie na Niedzielę: O Błogosławionym Stefanie Wincentym Frelichowskim

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

„O Boże, dziękuję Ci z całego serca za moich rodziców chrześcijańskich. Dziękuję Ci za Matkę, która mnie zawsze do Ciebie prowadziła i w duszę pierwsze ziarna miłości dla Ciebie wsiała.

Dziękuję Ci Boże, za mego ojca tak czynnego, we wszystkim zaradnego, pracującego aż do stargania swych sił. Dającego nam wzór miłości dla bliźnich, dla dzieci, dla życia.

Dziękuję Ci, Boże, bo nie umiem ich przymiotów wyrazić, ale głęboko tkwią mi w duszy.

A dom rodzinny, blogi ten dom, ileż dał radości i ukochania Ciebie, Boże. Te modlitwy wspólne, te różańce, litanie w Wielkim Poście, itd.

Boże mój, dziękuję Ci.”

W pamiętniku napisał jeszcze: – Rodzina dala mi zdrowy i jasny pogląd na życie. Wszczepiła w mą duszę ten Boski pierwiastek, wszczepiła mi miłość ogólnoludzką dla uciśnionych i biednych i dała mi poszanowanie dla pracy.

Urodził się 22 stycznia 1913 roku, jako najmłodszy z sześciorga dzieci rodziców piekarzy z Chełmży. W domu, na honorowym miejscu wisiał obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa, przy którym cała rodzina odmawiała wspólne modlitwy, a obowiązkowo w Wielkim Poście oraz w październiku każdego roku, różaniec i litanie. Często do modlitw rodzinnych przyłączali się czeladnicy, którzy uczyli się zawodu u rodziców Wicka, bo tak wołano w domu na niego. Już, jako uczeń czwartej klasy gimnazjum niezwykle radosny i energiczny urwis Wicek został druhem w 2. Drużynie Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego (po 3 latach został drużynowym). Stefan traktował harcerstwo bardzo poważnie. Napisał w swoich notatkach: „Ja sam wierzę mocno, że państwo, którego wszyscy obywatele byliby harcerzami, byłoby najpotężniejszym ze wszystkich. Harcerstwo bowiem, a polskie szczególnie, ma takie środki, pomoce, że ktoprzejdzieprzezjego szkołę, to jest typem człowieka, jakiego i nam teraz potrzeba. A już najdziwniejszą, ale najlepszą jest idea harcerstwa: wychowanie młodzieży przez młodzież. I ja sam, jak długo tylko będę mógł, co daj Boże, aby zawsze było, będę harcerzem i nigdy dla niego pracować i go popierać, nie przestanę. Czuwaj!”

Jednocześnie w 1927 roku wstąpił do Sodalicji Mariańskiej Męskiej w parafii, której celem powołania było: „Przez szczególną cześć Najświętszej Panny wyrobić w każdym stanie zastęp ludzi dzielnych, duchem Chrystusowym na wskroś przejętych, aby przez nich uświęcić poszczególne stany, a przez te stany, całe społeczeństwo.”  Już po trzech latach został prezesem Sodalicji chełmżyńskiej.

Jesienią 1931 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie mimo że wcześniej marzył by zostać lekarzem, ojcem rodziny. Pod datą 3 stycznia 1932 r. w swoim pamiętniku napisał: „Chcę posiąść wiarę św. Piotra, mądrość św. Pawła, ale serce chcę mieć św. Jana. Powołał mnie Chrystus. Ja zaprawdę mogę powiedzieć, że On mnie powołał. Bo dlaczego ja, który posiadłem miłość kobiety sympatie ludzkie? Dlaczego ja, przed którym otworem stał świat cały, mogłem pójść, gdzie chciałem, poszedłem tutaj? Poszedłem tutaj żyć dla Boga, dla Chrystusa. Przyszedłem uświęcić się. Przyszedłem stać się kapłanem wedle serca Bożego”.

Opuszczając dom rodzinny, w liście do kuzynki napisał: "Ciężko mi było opuścić dom, opuścić Chełmżę, z wielu powodów. Serce do Chełmży ciągnęło. Ale głos inny, głębszy, głos wskazujący mi jasno cel życia zwyciężył. I teraz widzę, że jestem na mej drodze i szczęśliwy jestem. Chociaż nie myśl, że to łatwo idzie, tak bez walki. Nie. Wszyscy ludźmi jesteśmy. Trudno nam odwyknąć od złych przywar i skłonności. To naturalne, ale walczyć trzeba, bo dopiero po walcejest zwycięstwo".

Kleryk Stefan Frelichowski wygrał tę walkę i dobrze zrozumiał, czym jest kapłaństwo: „Życie kapłana winno być ukrzyżowaniem. Powinien ukrzyżować, przybić wolę swq gwoździem posłuszeństwa, ciało — gwoździem czystości, mienie — gwoździem ubóstwa. Przez to oderwie się od ziemi. Przez to bliżej do nieba przyjdzie, choć mu to będzie ból, trudności, umartwianie sprawiało. Utul, przytul mnie Panie do Twych piersi, do Serca Twego. Niech miłość i pokora Twoja przejdzie w serce moje, jak papier przytknięty do oliwy” — zwierzał się w kwiemiu 1933 r. A w marcu 1937 r. w czasie rekolekcji przed przyjęciem sakramentu kapłaństwa wyznał: „Oto, Jezu, chcę się stać dobrym Twoim prąjacielem, powiedzieć Ci moje i pragnąc słuchać Twoje. Myślę, że już wiem, co robić podczas wizyty u Ciebie. A poza tym jesteś zawsze ze mnq w każdej chwili mego życic. Mój najlepszy i prawdziwy Przyjacielu".

Będąc w seminarium dołączył do Starszoharcerskiego Zrzeszenia Kleryków w Pelplinie, zdobywał kolejne stopnie starszoharcerskie, harcerzem Rzeczypospolitej został w 1935 r. Po wyświęceniu na kapłana, za zezwoleniem władzy duchownej, objął w harcerstwie funkcję kapelana Chorągwi Pomorskiej i nadal działał w ruchu starszoharcerskim.

Drugą część wspomnień o tym niezwykłym kapłanie, w kolejnych naszych rozwżaniach. Dzisiejsze – powstało w oparciu o artykuł Pani dr Joanny Wieliczki — Szarkowej – zamieszczony 22 lutego 2023 r. w „Naszym Dzienniku”.

Czesław Robak

V Niedziela Zwykła

"Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.

Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.

Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem».

I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy."

Rozważanie na Niedzielę: O Świętym Powstańcu

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Niedawno "Nasz Dziennik” na swoich łamach zamieścił krótki artykuł Pani Joanny Wielicdd Szarkowej pt. "Święci powstańcf". Jego treść, wydaje mi się, jest ważna i cenna dla naszych parafian. Poniżej cytuję obszerne fragmenty tego artykułu. Otóż, jak wszyscy wiemy:

"W nocy z 21 na 22 stycznia 1863 roku rozpoczęło się Powstanie Styczniowe. Jego wybuch został wymuszony przez tzw. brankę, czyli pobór polskiej młodzieży patriotycznej do carskiego wojska na 25 lat! Nieprzygotowane powstanie w niesprzyjającej sytuacji międzynarodowej nie miało realnych szans powodzenia. Mimo to przez powstańcze oddziały przewinęło się ponad 200 tysięcy patriotów, którzy stoczyli 1200 bitew i potyczek. Przystępując do powstania, składano przysięgę: "Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej Jedynemu, Przenajświętszej Matce Boskiej i Wszystkim Świętym, że od dziś dnia wstępuję na Służbę Ojczyzny, wszystko co mam Jej poświęcając. Będę posłusznym Władzy Narodowej w osobie wskazanego mi naczelnika i na pierwsze wezwanie wstawię się, nie zwlekając ani chwili. (…). Tak mi Panie Boże dopomóż i Jego Matko Święta i Dziewico Przeczysta, Orędowniczko dusz naszych, jako ja pragnę dopomóc Ojczyźnie mojej! Amen".

Jednym z tysięcy młodych ochotników, którzy poszli do Powstania byt Adam Chmielowski, znany dzisiaj jako Święty Brat Albert. Wtedy był studentem Szkoty Rolniczej w Puławach i miał 18 lat. Razem z kolegami utworzyli oddział nazwany od miejsca szkoty, Puławiakami. Dowodził nim 19-letni Leon Frankowski. Ci młodzi chłopcy od początku walczyli bardzo dzielnie i odnosili kolejne zwycięstwa. Ale po 2 miesiącach zostali pod Sandomierzem rozbici przez kozaków. Potem służyli pod gen. Marianem Langiewiczem. Adam Chmielowski walczył pod Grochowiskami, wjednej z najkrwawszych i zwycięskich bitew powstania. Należał do oddziału niezwykle dzielnych żołnierzy, nazywanych Żuawami Śmierci, bo przysięgali albo zwyciężyć, albo zginąć.

W kolejnej bitwie pod Mełchowem, 30 września 1863 roku, Adam został ranny i stracił nogę. Szybko pogodził się ze swym kalectwem i nigdy z tego powodu nie użalał się nad sobą. Ofiarowałje Bogu w intencji odzyskania przez Polskę wolności. Po powrocie do Polski stał się stawnym malarzem, ale wkrótce porzucił sztukę i jako Brat Albert zaczął pomagać najbiedniejszym. Poświęcił im całe dalsze życie i założył opiekujący się nimi zakon albertynów. Za to Papież Jan Paweł Il ogłosił go świętym.

W Powstaniu Styczniowym walczył również święty Rafał Kalinowski, z "kształcenia inżynier wojskowy, który dowodził Powstaniem na Litwie. Został aresztowany i skazany na śmierć, ale "trok zamieniono mu na ciężką katorgę na Syberii. Wrócił z niej po 10 latach. W 1877 roku wstąpił do zakonu karmelitów bosych.”

Zachęcam zwłaszcza młodych parafian do poszerzania swojej wiedzy o sylwetkach wielu Patriotów Polaków. Czesław Robak.

IV Niedziela Zwykła

"W Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.

Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga».

Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego! » Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.

A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej."

INFORMACJE

MSZE ŚWIĘTE
Niedziele i święta
8.00, 10.00, 12.00, 17.00
Dni powszednie
7.00, 18.00

(w okresie zimowym 17.00)


INNE NABOŻEŃSTWA
Przed Mszą św. wieczorną
środa – Nowenna do MB Nieustającej Pomocy
piątek – Koronka do Miłosierdzia Bożego

ODPUST PARAFIALNY
Uroczystość Najświętszej Trójcy pierwsza niedziela po Zielonych Świątkach

KANCELARIA PARAFIALNA
Środa, czwartek, piątek

po Mszy św. wieczornej

Licznik odwiedzin

270614
Visit Today : 37
Visit Yesterday : 207
This Month : 3592
This Year : 28173
Total Visit : 270614